Poród naturalny a cesarskie cięcie.






Przyjęło się, że poród naturalny jest lepszy od cesarskiego cięcia.
Nie mówię tu tylko o aspekcie medycznym ale o opiniach wśród innych mam.
Kiedy mama wydaje na świat dziecko w sposób naturalny jest lepsza, bardziej cierpiąca, a wszyscy jej współczują bo przeszła przez tą ciężką drogę.
Kiedy mama rodzi przez cesarskie cięcie,  nie pyta się jej o ból , o trud, często uważa się, że taki typ porodu to pójście na łatwiznę, a jej rola " matki wydające dziecko na świat " jest pomijana..
Czy tak jednak jest? Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Dla mnie  nie ma znaczenia, jaki poród matka przeszła i tak jest WIELKA!
Rodziłam naturalnie - i przy 7 centymetrowym rozwarciu, prawie tracąc przytomność, błagałam o cesarskie cięcie. Bolało cholernie i nie będę ukrywała, że kiedy Antek opuścił moje ciało - nie czułam wielkiej, magicznej radości, że jest już z nami, a ulgę, że ta męka się już skończyła.
Poród miałam krótki.
Od odejścia wód do porodu minęło 8 godzin.
Teoretycznie poza Arkiem, od nikogo nie usłyszałam, że zrobiłam kawał dobrej roboty, nie czułam się wielką rodzicielką, która w bólach powiła dziecko na świat.
Nie ukrawam, że brakowało mi tego.
Rozerwane i nacięte ciało, szwy, obolały każdy mięsień, potęgował we mnie rozpacz i ocean łez.
Podróż ze szpitala do domu była koszmarem, a z auta wychodziłam 30 minut.
Dramat.
Nie piszę tego po tym, by pokazać, że rodząc naturalnie cierpimy bardziej i kobiety po cc nic nie wiedzą o bólu.
Piszę po to, by powiedzieć, że przez ogromny ból i zmęczenie porodem - nie miałam siły opiekować się dzieckiem.
Byłam wykończona.
Rozumiem, że po cc ból jest równie wielki i rana ciągnie i boli, jednak nie wiem czy gdybym mogła cofnąć czas nie zdecydowałabym się na cc, ze względu właśnie na koszmar samego porodu.
Arek mówi mi, że przy drugiej ciąży, on się nie zgadza na poród siłami natury, bo widok mnie cierpiącej i jego bezradność w tym wszystkim doprowadzi go do szału.
Jeśli mam porównać ( o ile można porównać coś o czym nie ma się pojęcia -cc) to nie ukrywam, że mam małą traumę związaną z porodem i sam fakt pominięcia fazy skurczy i porodu wydaje mi się niezwykle kuszący.
Jednak cc to operacja.
To dłuższe dochodzenie ( w bólach) do siebie.
Nie mogę sobie raczej na to pozwolić mając Antka.
Ja muszę dojść do siebie możliwie szybko, by móc opiekować się dwójką dzieci.
Po cesarce, która jest operacją, wiele mam, mówiło, że dochodziło do siebie dużo dłużej.
Ja od porodu, do czasu, aż mogłam normalnie siadać, szybko chodzić, kucać- dochodziłam do siebie 6 dni.
Biorąc pod uwagę fakt, że minimum 3 dni jest się w szpitalu  to dojście do normalności zajęło mi 3 dni.
Życzę sobie, aby przy drugim porodzie, mój powrót do pełnej sprawności był równie szybki.


I w moim spojrzeniu na te dwa porody, wizja jest taka, że oba są ciężkie i męczące dla kobiety.
Jednak ten naturalny niesie ze sobą ból przed pojawieniem się dziecka po drugiej stronie brzucha.
I wcale nie dziwię się, że jest wiele kobiet chcących cesarki, bo ból po porodzie jednym i drugim niestety nas nie ominie.

Komentarze

  1. Mam podobne doświadczenia. Łącznie 12:35h porodu, nacięcie do samego odbytu, około 20 szwów, dochodzenie do siebie około 2 tygodnie. Tak żeby mogła normalnie usiąść.
    Czy wybrałabym za drugim razem cc? Nie, wybrałam naturalny który był...sielanką. :) Pierwsze porody bywają jednak bardzo trudne...

    Kobiety po cc bardzo cierpią, nie ma się co dziwić, to operacja. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładanie. ;)

      Myślisz? Oby ten 2 był łatwiejszy! ;)

      ps. Też miałam takie nacięcie, plus pęknięcia wewnętrzne i boczne. Szyli mnie 1,5 godziny! dzizas, aż teraz mam ciarki!

      Usuń
  2. Ja rodziłam ponad 12 h, nawet parłam, ale synek nie chciał wejść w kanał rodny. Szybko zrobili mi wtedy CC, i powiem Ci że nigdy świadomie bym jej nie wybrała. Nie mówię tutaj o sytuacji kiedy ratuje się zdrowie a nawet życie dziecka. Po zabiegu nie miałam siły wziazc maluszka na ręce, a kąpał mnie w szpitalu narzeczony, myjąc delikatnie gąbką pod prysznicem (bo nie możesz się ani schylić, a opatrunek musi zostać suchy). Dramat, nie mówiąc już o tym, że przerócenie się w nocy na bok graniczyło z cudem. Przez pół roku nie mogłam dojść do siebie, ciągle wszystko mnie w brzuchu bolało, bardzo długo nie miałam czucia koło rany i dopiero musiało minąć 6 m. aby mnie wszystko przestało boleć. Ten ból też Cię dopada...tylko później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie.. ból PO tak czy siak będzie ;( W sumie racja, bo przecież po cesarce nie można wstawać, więc na to samo wychodzi.. Zarówno na zmeczona po naturalnym porodzie nie ma siły na opiekę, jak i ta po cc.. ehh
      A może dane mi będzie mięć drugi poród, piękny? ;)

      Usuń
    2. Dlaczego po cc nie można wstawać? Ja po urodzeniu Poli o 15.50 na drugi dzień o 6 rano zrobiłam pierwsze kroki do sali poporodowej.

      Usuń
    3. No to od razu nie wstawałaś. ;) zwykle dobę się leży.

      Usuń
    4. Myslalam że masz na myśli, że sie w ogóle nie wstaje :p

      Usuń
  3. Każdy poród jest inny, czy ten cc, czy sn. Jedne kobiety mają łatwiej, inne ciężej. Każda ma inne doświadczenia i przeżywa to inaczej. Ja jestem mamą dwójki dzieci. Pierwszy poród trwał 10 godzin. Rodziłam naturalnie, i choć miałam udogodnienia w postaci super opieki i wanny na przykład, był to bólowy koszmar. Byłam szczęściarą, bo dostałam znieczulenie w ostatniej fazie. Mogłam cieszyć się maleństwem bez odczuwania bólu poporodowych skurczów brzucha, Byłam farciarą, bo nigdy mnie nie nacinano.
    Drugie dziecko rodziło się krótko, ale to był koszmar. Znieczulenie żadne, dziecię owinięte i nie mogło poradzić sobie z wyjściem na świat. To cud, że żyje choć urodziło się bez oddechu i cud że nikt mnie nie okaleczył, choć brakowało tego zastrzyku znieczulajacego, cierpiałam przez to wiele godzin. Na pewno nie powiem że drugi poród był łatwiejszy. Był trudniejszy, tym bardziej że ma się świadomość co nas czeka i brak wpływu na personel w naszym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie pocieszyłaś! Myślałam, że te 2 porody są łatwiejsze :(
      Dobrze, że wszytko dobrze się u Was skończyło ;*

      Usuń
  4. Ja po cc dopiero po 3 tygodniach byłam w stanie sama poprowadzić samochód i dojść od parkingu do szpitala. Bo tak zawsze mąż zatrzymywał się na zakazie, ja wysiadałam najszybciej jak mogłam i człapałam się do windy. Znam kilka mam, które przez to, że ich mężowie nie mogli/ nie chcieli pomóc im przy dziecku miały problemy z rozejściem się blizny. Mnie czasem rana bolała nawet 6 miesięcy po porodzie, przy zmianie pogody. Teraz od dłuższego czasu jest spokój.
    Słyszałam też opinie mam, które przeszły jedno i drugie. Mówiły, że nigdy więcej cesarki. Właśnie ze względu na czas w jakim dochodzi się do siebie.
    A będąc w szpitalu często słyszałam jak lekarze mówili rodzicom, żeby się nie martwili, bo dziecko urodzone siłami natury jest zawsze silniejsze od tego z cc. Teraz słyszałam, że dzieci po cc mają więcej problemów emocjonalnych, które mogą się ujawnić dopiero w wieku szkolnym. Coś też mogą mieć ze słuchem gorzej, ale dokładnie nie pamiętam o co chodziło.
    Jest jeszcze jedna strona, o której mamy nie chcą mówić. To poczucie, że nie jest się matką przez to, że dziecko po prostu ze mnie wyjęli. Wiele mam po cc nie pisze na blogach, że kiedy on/ona się urodził tylko, kiedy go wyjęli. Często za takim sformułowaniem ukryty jest żal i wiele negatywnych emocji z którymi matka musi sobie poradzić. Poza tym karmienie piersią jest trudniejsze (uruchomienie laktacji) oraz nawiązanie więzi z dzieckiem. Nie wiem czy tak jest naprawdę. Brak mi porównania. Ale tak mówią, a i ja tego doświadczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zauważyłam to. Właśnie jakby czuły się "gorsze", a przecież tak nie jest!
      Ja pewnie jednak pójdę za aspektem medycznym i zdecyduję się ( jeśli nie będzie przeciwwskazań) na poród naturalny, jednak już mam ciarki na samą myśl o nim!

      Usuń
    2. Sorry, ale to totalna bzdura. Po CC dochodziłam do siebie 3 dni. 4 dnia byłam w stanie się wyprostować, a 5 - nawet nie czułam, że mnie cięli.
      Najbardziej w Twojej wypowiedzi zabolało mnie stwierdzenie "To poczucie, że nie jest się matką przez to, że dziecko po prostu ze mnie wyjęli." Skąd to wiesz, skoro tego nie przeszłaś...? Kompletna nieprawda. Czuję się zajebistą matką. Położyli na mnie Aleksa od razu po, a on spojrzał na mnie swoimi granatowymi oczkami. Nie rozumiem głupoty o "trudniejszym nawiązaniu więzi z dzieckiem". Kolejna bzdura. Od samego początku tylko na mnie reagował uśmiechem i tylko ja potrafiłam go uspokoić. Od swojego lekarza za to słyszałam, że dzieci z cc są silniejsze, bo nie wyczerpane kilkunastogodzinnym porodem. Ile ludzi tyle opinii. Wybacz ostry ton, szanuję Twoje poglądy, ale cholera mnie bierze, ilekroć słyszę o "lepszej więzi z dzieckiem przez poród sn". Tyle.

      Usuń
    3. Tak Aniu zgadzam się z Tobą w 100%. Uważam, że ktoś stworzył jakiś durny stereotyp że rodząc naturalnie jest się zajebistszym tak samo z karmieniem piersia (O czym już pisałam kiedyś.). Dla mnie to bzdura. Bo co rodząc Cc mniej kochasz czy jak?a adoptujac to co? już w ogóle chyba zero uczuć? Porażka.
      Takie gadanie i stereotypy doprowadzają mnie do szału.
      Jednak muszę przyznać że są matki które nie mają takiego myślenia jak Twoje i rodząc cc czy dając butelke czują się gorsze. sama jak przestałam karmić czułam się zła matka ... teraz wiem, że to tylko gadanie osób trzecich.
      Buziaki dla Twojego przystojniaka Aniu!

      Usuń
    4. A Mama wcześniaka, przeszła cc stąd taki jej pogląd. :-)

      Usuń
  5. Ile kobiet tyle opinii. Ja rodziłam dwukrotnie przez cc planowaną. Tak tak wiem słyszałam już opinie na ten temat, Ale powiem szczerze, że strasznie się dziwie jak czytam ile inne kobiety dochodziły do siebie po porodzie. Pierwsza doba była tragiczna bo nie mogłam się podnieść, śmiać ani zakasłać bo rana ciągnęła okropnie. Drugiego dnia chodziłam za wózkiem szpitalnym jak babcia z balkonikiem zgięta w pół. Ale potem już było tylko lepiej. W szpitalu spędziliśmy 5 dni (przy 1 jak i 2 porodzie), a w domu już samodzielnie bez problemu zajmowałam się dziećmi. Nie wiem od czego to zależy, może od wykonującego cięcia - mnie dwa razy ciął ten sam lekarz. Bo mam koleżanki, które nawet rok po cc podczas okresu czuły ból w miejscu cięcia, a u mnie od zdjęcia szwów nie było problemów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wszystko zależy od organizmu kobiety. ;)
      Oby 2 poród był bardziej kolorowy ;D

      Usuń
  6. U mnie na szczęście od chwili odejścia wód do pojawienia się Bartka na świecie upłynęły dokładnie 3 godziny. Podczas porodu straciłam mnóstwo krwi, więc byłam strasznie osłabiona i musieli mi podać kroplówkę. Byłam też nacinana, więc później każde przewrócenie się na łóżku szpitalnym na drugą stronę graniczyło z cudem. Nie mogłam wstać z łóżka, bo zaraz kręciło mi się w głowie, miałam także problem z oddaniem moczu. Nikt jednak do wstawania mnie nie zmuszał, co dość często słyszałam od koleżanek, że pielęgniarki stały nad nimi i kazały wstawać i chodzić. Na jedno dobrze, że w tym czasie nie miałam przy sobie małego ( zachłysnął się wodami podczas porodu i musiał przez kilka dni podlegać obserwacji), ale było mi też przykro, bo nie mogłam go do siebie przytulić, nakarmić. Tym mogłam się cieszyć dopiero 3 dni po porodzie. Powiem Ci też, że tak jak przed pierwszym porodem nie stresowałam się, tak teraz przed drugim mam ogromnego stresa i stracha, bo wiem z czym to się je. Na razie nie mam przeciwwskazań do porodu SN, więc mam nadzieję, że uda się urodzić siłami natury, ale jeśli będzie jakieś zagrożenie dla życia dziecka czy dla mnie i będę musiała urodzić przez CC to wcale nie będę czuła się gorsza. Będę dumna z tego, że razem z moim mężem daliśmy życie tej małej istotce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymaj! Nie ma czegoś takiego jak bycie gorszą bo rodzi się cc. !! ;)
      trzymam kciuki za szybki i bezproblemowy poród ;)

      Usuń
  7. Przepraszam, ale większych bzdur, jak te powyższe anonima w życiu nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rodziłam przez cc, z przyczyn medycznych. W moim szpitalu po cc leży się 6-7 dni. I po tym czasie wyszłam w 100% sprawna. Najgorzej jest na początku, pamiętam, że myślałam wiele o osobach, które poddają się operacjom plastycznym. Synka miałam cały czas przy sobie, więc nie było w ogóle taryfy ulgowej, ale ogólnie wspominam dobrze poród :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. początki.. właśnie ;) etap trudny i ciężki ale do przejścia ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Dużo dramatu w tych wypowiedziach, a przecież to jest kwestia bardzo indywidualna. Po cesarce miałam kryzys dwie doby. Później bolało z dwa tygodnie, ale nie aż tak, aby w jakiś sposób ograniczało to moje funkcjonowanie, a operacja była już tylko mglistym wspomnieniem. Nie ma co porównywać demonizować ani cc ani sn. Nie przewidzisz, nie zaplanujesz, nie ma się więc co nakręcać a i tak większość zależy od tego jak szybko nasz organizm się regeneruje, no i niestety od fachowej opieki w trakcie (a na to często większego wpływu mieć nie możemy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, jednak np w moim wspomnieniu porodu, zawsze będzie dużo dramatu, bo nie była to dla mnie rozkosz ;)
      A opieka niestety wszędzie różna. Niestety..

      Usuń
  10. Ja poród sn wspominam całkiem ok :-) później co prawda, siadanie, korzystanie z toalety było koszmarem.... ale mogłam dużo leżeć i odpoczywać :P
    Drugi poród też chciałabym mieć sn, ale mam nadzieje, że dużo szybciej dojdę do siebie bo Anastazka nie da mi za długo poleżeć hehe ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. A widzisz. Ja z koleji miałam Cc 6 tygodni temu i uwaga jeszcze dochodzę do siebie! Ból po okropny, płacz rozpacz i niechęć w szpitalu, nie miałam sił z łóżka wstać. Zajęło mi to jakieś 30 minut po czym dostałam tramal bo nie udało mi się z niego zejść. Po 3 dobach wróciłam do domu i tu była tragedia. Cieszę się ze moją mamą miała swą tygodnie urlopu i przyjeżdżala z pomocą w nocy zaś mój facet powstawał do dziecka ja w bólach i mekach myślałam że umieram. Trzy tygodnie zanim mogłam bez niczyjej pomocy z Łóżka zejść. Ale o tym pisałam więcej na blogu gdzie Cię zapraszam.
    praprawdziwezyciebykaro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam cc. Generalnie przeszłam i wspominam to bardzo dobrze. Rana bolała - wiadomo. Wstanie z łóżka było ciężkie, ale na prawdę nie uważam że jest to nie do przejścia. Jednak... no właśnie, miałam komplikacje. Rana się rozeszła, brzuch naszedł ropą. Twardy jak kamień, po wyjęciu szwów przez te maleńkie dziurki spuszczano mi tą ropę... I to już było nie do przejścia. Jakby mi ktoś wtedy powiedział, że przy drugim będę mądrzejsza o doświadczenia jakie miałam i będzie lżej to zaraz bym mu powiedziała, że drugiego dziecka nie będzie. Jasne, czas zapomina o bólu i już mi przeszło ;) Ale wiem, że jak kiedyś będę miała jeszcze dziecko to te dni w szpitalu przy porodzie i pierwszy tydzień połogu to nie jest nic świetnego...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mam za sobą trzy porody. Nigdy nie zdecydowałabym się na cc z wyboru. Jeżeli przetrwałaś pierwszy poród to każdy następny będzie lepszy - nie mniej bolesny, ale krótszy i znacznie szybciej dojdziesz do siebie po porodzie (ja teraz przy trzecim sama przeszłam z sali poporodowej na położniczą po 2 godzinach od porodu, wcześniej już zaliczyłam prysznic, praktycznie zero bólu przy siadaniu - sielanka w porównaniu z pierwszym :) ). Także teraz już tylko z górki ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja jestem przed pierwszym porodem i mam nadzieję, że będzie siłami natury, chociaż lekarz coś przebąkiwał o cesarce. Moja Mama jest po 3 naturalnych porodach, tak jak większość osób, które znam. Przede wszystkim tak jam piszesz, szybciej się dochodzi do siebie po wszystkim, kiedy musisz zająć się maleństwem. Moja koleżanka stwierdziła, że nie będzie się męczyć i zapisała się na cc w prywatnej klinice - za kilka tysięcy złotych miała elegancką operację, opiekę personelu, wszystko wokół niej... sam zabieg jak stwierdziła marzenie, zero bólu, uśmiech i radość z maleństwa. Za to jak znieczulenie zaczęło schodzić po kilku godzinach koszmar, ból, bezradność... i kilka tygodni dochodzenia do siebie, depresja, brak możliwości normalnego poruszania się, podnoszenia dziecka.
    Jak wszystko każda opcja ma zwolenników i przeciwników.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aktualnie jestem przed pierwszym porodem dokładnie za miesiąc. I w sumie wszystko jedno jaki ma się poród. Chciałabym rodzic naturalnie, ale zawsze wszystko się może zdarzyć. Lekarz też mi powiedział że mogę mieć cesarkę bo jestem dosyć szczupłą osobą a dzidziuś jest duży. Więc zobaczymy jak to będzie jak trafie na porodówkę. I nie uważam żeby kobiety które mają cesarkę były gorszymi matkami. Pozdrowienia

    http://mitt-nye-liv.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty