Dziecko wymagające.






Ciężkie dni ostatnio u nas. Niby same powody do radości, zdrowe dziecko, dach nad głową, jakaś kasa w portfelu zawsze jest, pogoda nas rozpieszcza... a jednak ciężko. Nie wiem czy to bunt dwulatka, czy jakieś widmo ADHD na horyzoncie- tak, tak, naczytałam się i panikuję.  
Antek zrobił się  cholernie wymagający, cholernie. 
Płacze, wymusza, bije nas, bije siebie, bije innych. Robi na złość. Jeśli mu na coś nie pozwolimy, podejdzie do pierwszej lepszej rzeczy i zniszczy, rzuci, kopnie. Jego krzyk w naszym domu mam wrażenie jest 24 godziny na dobę. Nasze " nie wolno" , " to mnie boli"  występuje równie często. 
Czytam poradniki, czytam niestety internet i już sama nie wiem co robić. Antek w nerwach i złości ma tyle siły, że boję się, iż albo zrobi nam krzywdę albo sobie. 




By iść na spacer muszę być przygotowana na wszytko. W wózku mam rzeczy napakowanych po brzegi. Rowerek biegowy, zabawki do piasku, plecak ze smyczą, picie, jedzenie....
Antek szybko się nudzi. W wózku czasem może jeździć cały dzień, a czasem po 3 minutach musi wyjść - nie ukrywam, że lubię jak pobiega, bo zmęczy się trochę i jest spokojniejszy. Czasem jednak nie daję rady. Tu rower, za sekundę biegnie przed siebie, nie słucha, nie chce chodzić za rękę, byle biec, byle jak najdalej, byle jak najszybciej.  Jak czegoś zabronię, kładzie się na drodze, płacze ( wyje) rozbiera się i rzuca.  Nie pomaga moje tłumaczenie, moje uspokajanie, moje opanowanie. 
Czasem stracę cierpliwość, przeklnę, zacisnę wargi niemal do krwi by nie powiedzieć za dużo, czasem muszę wyjść i ochłonąć, zatkać uszy i udać, że mnie to nie dotyczy...



Mogę bawić się z nim cały czas ale jemu co chwilę coś nie pasuje. A to klocki nudne, po 30 sekundach zabawy, a to autko za wolno jeździ i trzeba nim rzucić przez całą długość pokoju, a to okrągły klocek nie chce wejść w kwadratowy otwór co powoduje wielkie nerwy, krzyk, płacz i lament. 
Myśl o drugim dziecku, nie powoduje już we mnie obaw czy ja dam radę, bo wiem, że dam. Bardziej zastanawiam się jak to dziecko przetrwa przy Antku, który czasem jest zagrożeniem dla samego siebie, a jego pomysły mrożą krew w żyłach...








No spójrzcie na niego, jaki jest cudowny. Kocham go całym sercem i wszytko bym mu oddała ale czasem mam dość. Ile można krzyczeć, płakać, dokuczać?  Syn opamiętaj się choć troszkę. Daj chwilę spokoju, chwilę ciszy. 
W tym całym swoim łobuzerstwie jest bardzo inteligenty.. co prawda nie mówi za dużo i ogranicza się do kilku wyrazów ale wiele rozumie. Zapytany o daną rzecz, pokaże, przyniesie.  Lubi jak się go chwali, wtedy kroczy dumnie i czeka na oklaski. Kiedy  porozrzuca jedzenie  idzie do kuchni po zmiotkę i sam stara się posprzątać. Od kilku dni samodzielnie je zupę, bez mojej pomocy. Wczoraj zjadł 2 miski i nie uronił ani kropli. Rozwija się wzorowo, a do tego jest prześliczny.  Uwielbiam jego uśmiech, pulchne policzki, cudowne stópki... Całego bym zjadła.


A wieczorami.. kiedy Antek już leży u siebie i powoli zasypia, zanurzam nogi w ciepłej wodzie z dodatkiem soli morskiej, włączam ulubiony serial ( chirurdzy ofkros), bądź dalej czytam i wertuję poradniki ( aktualnie Searsów kończę), biorę się za oczyszczanie twarzy w domu. Relaksuję się, wyciszam, zbieram siły na kolejny dzień pełen wrażeń.

To taki czas dla mnie. Mój mini zabieg Spa, mój relaks. Kiedy mąż wieczorami jest w domu, czas  ten wygląda inaczej. Zwykle mam wtedy pakiet all inclusive  w skład którego wchodzi dodatkowo masaż stópek i nóżek, czułe słowo i rozmowy <3

Komentarze

  1. Anonimowymaja 15, 2015

    Bunt dwulatka? Mój syna ma 21 miesięcy i mam to samo. Do tego ciągniecie za włosy koleżanki od tak bez powodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, bunt dwulatka. Moj do niedawna cud opanowania i spokoju tez mi dał popalić w styczniu. Wymuszanie płacz. Zwykle mija po kilku dniach i jest znów spokój. Ostatnie dni nerwowe były wynikiem wychodzącej piątki. Teraz znów spokój, moze u Was podobny powód?;) głowa do góry, dzielni i piękni Wy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka! Buń i wymuszania? Nagraj to to uwierzę! Jak sobie przypomnę mojego, a Twojego w tym salonie to to jak niebo i ziemia. Różne światy dwa ;)
      Właśnie myślę o zębach, bo paluchy pcha, ślini się. Tylko co chcę sprawdzić czy coś się dzieje, to tak mnie użre w palucha, że ślad zostaje mi na kilka godzin.

      Usuń
  3. Anonimowymaja 15, 2015

    Nie czytaj tylko uzbrój się w cierpliwość. Musicie to po prostu wytrzymać. Antek akurat tak kształtuje swój charakter. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale co zrobisz? I tak źle i tak niedobrze.
    Ja mam 2,5 latkę. Na szczęście jest łagodna i nie buntuje się w ten sposób co Antek. Jakiś krzyk, pisk, ale staram się odwrócić uwagę i mija. Oczywiście walka jest przez cały dzień, ale chyba zdążyłam się przyzwyczaić. Raz jest lepiej, raz gorzej.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowymaja 16, 2015

    Dokładnie, cierpliwość... Ja już mam 3,5 latka. Od czasów buntu dwulatka robi popisy, te na spacerach są najgorsze. Łatwo jest powiedzieć nie ulegaj, nie bierz na ręce. To co robić? Stać i wrócić do domu za 3 godziny jeśli w ogóle? Bo moje dziecko jest typem które się nie ruszy i nie obchodzi go, że mama sobie pójdzie i ktoś inny go zabierze. Często wracamy bez powodu z rykiem, w płaczu, ja pogryziona, donoszę to dziecko na 4 piętro tylko stosując specjalny chwyt bo inaczej bym nie przeżyła to raz, dwa nie utrzymałabym go. Nie wiem skąd te histerie i czemu tak silne napady szału. Co robić?! Poza tymi strasznymi momentami dziecko jest wesołe, spokojne, ułożone, samodzielne, wspaniałe po prostu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty