Pierwsze cięcie!

Oj ile stresu było.
Ręce trzęsły mi się od rana.
Matka z sercem w gardle, pakowała zabawki do torby i z drżącymi nogami kierowała się do auta.
Syn, w nastroju wyśmienitym, z uśmiechem na twarzy, przekroczył drzwi salonu fryzjerskiego.
Wybraliśmy salon, zaufany przez nas, gdzie znamy szefową, do której mamy pełne zaufanie.
Antek usiadł na krześle, przypominającym rower z kierownicą, którą początkowo był zachwycony.
Wszyscy zabawiali syna mego.
Początkowo rozdawał uśmiechy i nie bał się brzęczącej maszynki do strzyżenia.
Po chwili przyszło jednak znudzenie, a co za tym idzie płacz i lament.
Chwila przerwy, czas na przytulanie z mamą, trochę zabawy, buziaków.
Mały reset wystarczył i pani fryzjerka mogła dokończyć swoją pracę.
Tyle stresu, a kilka minut cięcia i po krzyku!
Antoś dostał lizaka w prezencie i z uśmiechem na twarzy wychodził z salonu, machając wszystkim paniom papa.
Pierwsze koty za płoty!





Mój piękny chłopak!
Czyż On nie wydoroślał przez to cięcie?!?! Czyż nie?!

Komentarze

  1. Absolutnie tak! Pięknie i doroslej wyglada:) i gratuluję właściwie, wiem ile stresu kosztuje pierwsze cięcie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę! Ja ciągle muszę się tłumaczyć, że moje Maliny to Dziewczyny takie z nich "łysole", nawet różowe ubrania nie pomagają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, przyjdzie czas to urosną piękne włosy :-) u mnie zaś na Antka, czasem mówia dziewczyna.... Ja nie wiem, co Ci ludzie widzą :-D

      Usuń
  3. no prosze jaki elegancki chłopczyk :) i te jego oczy... zabójcze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się jeszcze bardziej być do taty podobny. Fryzura robi swoje!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty