Ciemne strony macierzyństwa.



Wszędzie pisze się tylko o tych cudownych, kolorowych  chwilach.
Sama często wspominam tylko o takich.
Niestety, dziś, na koniec dnia, chcę się pożalić.
To był jeden z tych dni, kiedy miałam dość.
Dzień kiedy lały się łzy.
Dzień kiedy musiałam zostawić syna w łóżeczku, by stanąć obok i policzyć do 10.
To dziś padło wiele słów, których 5 minut później żałowałam.
Słów, które obijają mi się w uszach do tej pory.


Czy to źle, że czasem marzę, by choć na chwilę wrócić do czasów kiedy byliśmy sami i otaczała nas błoga cisza?
Czy to źle, że mam chwile, kiedy chcę wyjść z domu, zostawiając płaczącego Antałka?
Czy to źle, że w taki dzień jak dziś, myślę, że nigdy więcej nie chcę już dzieci?




Czemu zawsze tragiczny nastrój Antałka łączy się z innymi rzeczami?
Jak nie egzaminy na uczelni, to moja choroba , to wiele obowiązków itp.

Kocham tego mojego Smyka nad życie. Wiele jestem w stanie znieść.
Mam dość jednak ciągłego, nieustającego płaczu.
W chuście, źle.
Na rękach, źle.
Cyc, źle.
Na macie, źle.
Zabawki, źle.
Mama, źle.
Tata, źle.



No ludzieeeeeee!!!!!!!!!! To co jest, na TAK?
Błagam!
Jeśli to zęby, to niech wyjdą szybko!
Jeśli to humory Antałkowe, to niech obudzi się jutro w dobrym nastroju.
Jeśli to skok, to proszę niech odejdzie w siną dal.

Komentarze

  1. Przykro mi kochana... trzymam kciuki, by takich dni, jak dzisiaj było jak najmniej. I by Antałek miał bezbolesne ząbkowanie :-). Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. my mieliśmy taką ostatnią sobotę... no może nie taką bo marudziło dziecko tylko wtedy, gdy mama się oddaliła na metr, więc byłam uwięziona, zwalam winę na klimat :) ... na pocieszenie dodam, że niedziela za to to była jakby dziecka nie było, więc pewnie i jutro Wasz Antałek się w dobrym humorze obudzi

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, to jest taka trochę samonakręcająca się spirala. Antek jest nerwowy, Ty się zaczynasz denerwować, on robi się jeszcze bardziej nerwowy. Ja w takich momentach dopóki T. nie wróci z pracy olewa wszystko i leżę z Tymem na podłodze skoro tego potrzebuje. A w głowie powtarzam, że to maleńka z jakiegoś powodu nieszczęśliwa istotka i chociaż czasem ch... mnie strzela, oddycham głęboko. A kiedy tylko T. przekroczy próg domu oddaję Tymiśka w ramiona taty i sama zamykam się na pół godzinki, godzinkę czilu bez malca. Tylko spokój nas uratuje... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, masz rację.
      Tylko dziś, cholera, nic nie pomagało. Dosłownie nic. :-(

      Idę spać, póki mogę ;-)
      Oby jutro był lepszy dzień!

      Usuń
  4. duzo sil i aby jutro bylo lepsze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadchodzi pewna godzina i Maksowi załącza się "stękajło". Tak jak piszesz, mata be, zabawki be, na rękach be. Tyle, że u nas idą zęby,3 jednocześnie!
    Czasem i ja mam dość. Ogarnia mnie zmęczenie, wewnętrzna rozpacz i myśli, że przydałaby się taka mała przerwa, chwila bez dziecka, ale zaraz potem opierdzielam siebie w myślach, że jak tak mogę, że dla Maksa jestem całym światem. I od nowa zbieram w sobie nowe siły!

    3majcie się. Wierzę, że to chwilowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Mam to samo. Ledwo powiem czy pomyślę, że chciałabym być bez niego chwilę, to od razu mam wyrzuty sumienia, że tak mogłam powiedzieć.

      Dziś jest ciut lepiej ;)

      Usuń
  6. Każda mama ma takie dni :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja odkryłam, czemu te rzeczy się łączą - bo u nas to samo. Te "inne rzeczy" powodują właśne taki kiepski nastrój u maluchów - wystarczy że wyczują zdenerwowanie, stres, gorsze samopoczucie i baaardzo im się udziela. Trzymaj się dzielnie!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Asiula, nie martw się i pomyśl - każdy ma zły dzień. Antałki takie małe też. Wiem z doświadczenia, że trzeba przeczekać i starać się nie za bardzo przejmować. Każde dziecko tak ma. Ja ostatnio przeżywam histerie na spacerach dłuższych (Diablątka zachowuje się tak jakbym ją chciała gdzieś uprowadzić) i absolutną negację nocnika (płacz, wyginanie się, siusiu i kupka tylko w pieluchę). I nie umiem na dzień dzisiejszy tego zmienić, ale też nie chcę się tym zbytnio nakręcać, bo wiem, że to minie. Piszę do Ciebie, nie dlatego, że chcę Ciebie pouczać, ale dlatego, że doskonale rozumiem o czym piszesz, bo też tak nie raz miałam. Wszystko będzie pięknie, a za parę lat będziesz tylko słodkości pamiętać z tego okresu. Pozdrawiam Dzielną Mamę i Antałka Kochanego Terrorystę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jak nasza mała się krzywi i płacze to patrzymy na nią z uśmiechem i dopytujemy - "no do której babci ty jesteś bardziej podobna" (w znaczeniu po której z teściowych ma charakter :P).

      Usuń
    2. Buhahahaha. Padłam ;D

      Usuń
  9. To nic złego, że marzysz czasem o chwili bez dziecka, to chyba raczej oznaka normalności :) A co do gorszych dni kiedy ryczę-i-nie-wiem-o-co-mi-chodzi to ja powtarzam sobie zawsze w myślach, że oto moje dziecko w jedyny znany sobie sposób prosi "mamo, jest mi źle, pomóż mi proszę" i od razu moje zapasy cierpliwości i wyrozumiałości są większe :) Próbuję "zejść" do jego poziomu postrzegania świata i wymyślić, o co też może mu chodzić, co najczęściej oznacza też, że na chwilę całą resztę życia trzeba odłożyć na bok, i poświęcić 100% uwagi dziecku. A jak już nic nie pomaga, w akcie desperacji podaję dziecku paracetamol albo ibufen wychodząc z założenia, że może rzeczywiście coś go boli, i to o dziwo zwykle pomaga. Trzymam kciuki za lepsze dni!

    OdpowiedzUsuń
  10. Każda mama miewa takie dni, ja miewam je często, bardzo często. Trzymaj się. Będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty