Dlaczego prowadzę bloga?



Ostatnio, po burzliwych komentarzach u Kubiczkowej  Mamy, gdzie Anonimy zarzucały jej wiele rzeczy, zaczęłam się zastanawiać po co prowadzę bloga.
Początkowo zaczęłam pisać, szczerze powiem - z nudów.  Byłam w pierwszych tygodniach ciąży, na l4, z mnóstwem wolnego czasu- więc postanowiłam spróbować. Z dnia na dzień , z tygodnia na tydzień zaczęłam się wciągać w tej świat blogowy. Teraz nawet twierdzę, że jestem od niego uzależniona.

Blog traktuję jako formę pamiętnika, formę porad; pytam, Wy odpowiadacie, doradzacie.
Czy czegoś żałuję? Niczego.
Czasem piszę pod wpływem chwili, impulsu. Coś się wydarzy -piszę. Coś mnie wkurzy- piszę. Ktoś sprawi mi przyjemność- piszę. Itd. Itp.
Nie żałuję niczego.
Pamiętacie jak miałam problem w ciąży z mama, która mi chciała babcię przywozić po porodzie podczas jej urlopu? W sprawie tej jak wiecie, musiała mi pomóc siostra. Ja sama nie miałam odwagi, na żywo unieść się, postawić na swoim, sprzeciwić. Jednak na blogu byłam ODWAŻNA. Wpis ten pozwolił mi się wyładować. Wy pokazałyście mi, że mam rację, że mnie popieracie.
Czasem się zastanawiam : A co by było jakby mama np. przeczytałam tamten wpis?. A no wiem, że nic by nie było- bo teraz już po fakcie, porozmawiałam z nią na ten temat- zrozumiała mnie. Czasem nawet myślę, że forma pisemna jest lepsza do rozwiązania problemu. Na żywo, często okazuję emocje, nakręcam się. Pisząc, trochę potrafię się zdystansować, staram się pisać jasno i z sensem. Może lepiej wysłać komuś list, albo link do wpisu na bloga- gdzie opisuję jakiś problem, który dotyczy danej osoby?

Piszę o wszystkich. O rodzicach, teściach, mężu, sobie, siostrze, szwagierce itp. Piszę i pozytywne rzeczy , ale i negatywne. Każdy z nich w jakiś sposób może trafić na mojego bloga, może nawet znaleźć coś o sobie. Uważam jednak, że nie robię nic złego. Nikomu nie ubliżam, nikogo nie wyzywam. To, że ktoś sprawił mi przykrość, ktoś zawiódł, zranił, ktoś mnie denerwuje- a ja to opisuje, to dla mnie nic złego. Nie wymieniam nikogo z imienia i nazwiska, nie dodaję zdjęć tych osób.
Stety albo niestety nie umiem, czasem powiedzieć komuś czegoś prosto w oczy. Tak! Jestem tchórzem, wiem. Taka jednak jestem. Zwykle wolę zacisnąć zęby, przetrwać, niż się odezwać, zwrócić uwagę. Muszę to zmienić, muszę nauczyć się mówić: Nie! Opornie mi idzie, ale wiem, że kiedyś dam radę ;).

No ale piszę teraz głownie o złych rzeczach, a przecież jest wiele dobrych.
Zapisuje wiele wspomnień. Pyszny obiad z Arkiem, piękne kwiaty od niego. Super spotkanie z koleżankami. Relacjonowałam całą swoją ciążę, pisałam o obawach, lękach. Teraz dziele się macierzyństwem. Nie jestem fałszywa. Przyznałam się- że macierzyństwo mnie zaskoczyło, przerosło. Pisałam, że było mi bardzo ciężko, że nie potrafiłam się cieszyć, że czułam się złą matką.  Przyznałam się, że przed ciążą zarzekałam się, że żadnych gości, żadnych mam, babć, cioć w moim domu, po porodzie. Mówiłam, że to czas dla naszej 3, a tymczasem macierzyństwo przygniotło mnie początkowo tak, że w dniu wyjścia ze szpitala Anna musiała przybiec mi z pomocą- bo płakałam jak bóbr. Na drugi dzień zaś, byłam wdzięczna teściowej, że przyjechała, że była. Dwa dni później była moja mama, był tata, była babcia. Potrzebowałam ludzi- by się nie załamać. Przed ciążą ich odtrącałam, po ciąży potrzebowałam. Wszystko zmieniło się diametralnie. Nie wiem, czy to przez hormony, byłam w ciąży taka paskudna. Czasem jak czytam wpisy z okresu ciąży, to zastanawiam się czy to ja pisałam czy ktoś inny ;D. No ale to była ja- inna ja. Oceanna ciążowa ;D.

Blog to też wiele moich współprac. Nie ukrywałam, że współprace są dla mnie często atrakcyjne. Nie stać nas na zapewnienie Antałkowi wielu czadowych rzeczy. Nie stać nas na kupienie drogich produktów po to by je przetestować i sprawdzić czy się sprawdzą, bo jeśli okazałby się niewypałem, żal by nam było zainwestowanych pieniędzy. Bardzo miło mi się testuje wszelkie produkty. Kiedy  dany produkt, który otrzymałam mi się sprawdza i spełnia moje oczekiwania, zamawiam go ponownie. Nie żeruję na darmowych suwenirach. Podejmuję takie współprace, które mnie interesują. Nie idę na ilość, nie biorę wszystkiego. Zrezygnowałam z wielu ofert.

To by było na tyle.
Tak czytam ten dzisiejszy post i wygląda on z lekka jak spowiedź jakaś, no ale nakłoniło mnie to do zwierzeń, przez ową sytuację u Kubiczkowa.

Pozdrawiam Was serdecznie!
Rodzina 3xA! Asia, Arek i pełen pleśniawek, biedny Antałek.

Komentarze

  1. Nie znam tych blogerek, nie wiem o co chodzi. Domyślam się, że poleciały jakieś "hejty" w ich stronę. Już kiedyś była debata o komentarzach "puszczanych" po zatwierdzeniu. Ja sama dość nieudolnie pracuję nad portalem bo osobiście mam dość zostawiania linków w komentarzach np. do firmowych konkursów.

    W każdym razie pisz dalej bo mimo iż reklamy czy testy mnie mniej interesują to Wasz świat - rodzinki 3xA - zdążyłam już nieco poznać i wciągnęłam się jak w serial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem o co chodzi z tą aferą i chyba zagłębiać mi się nie chce w nią ale ja osobiście przeżywam każdy poród normalnej dziewczyny, problemy dnia codziennego jak to z Twoja babcią i nie widzę w tym nic złego :) Osobiście u wszystkich czekam na relacje z karmienia cycem i diety bo mnie to zastanawia jak bedzie u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko będzie u Ciebie dobrze :-* a posty jakie Cię interesują będą i u mnie niebawem ;-)

      Usuń
  3. Ja również nie wiem o co poszło u Kubiczkowej, ale jestem zdania, że na własnym blogu można napisać wszystko, o ile kogoś nie obraża, nie jest wulgarne. Nie znoszę tych, którzy potrafią tylko straszyć i krytykować, a sami nawet nie mają odwagi pokazać się światu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio jakaś plaga "hejtujących" anonimów, co to z młodej matki chcą zrobić potwora. Bo w mniemaniu anonimów matka powinna dwadzieścia cztery na dobę siedzieć przy dziecku i patrzeć na nie. Nawet jak nakarmione, przewinięte i śpi. Broń Boże nie wolno młodej matce do komputera dojść, bo od razu wypisują jakieś brednie o odbieraniu rodzicom dzieci... Chore sytuacje i kiedyś nawet bym nie wpadła na to, że zdarzyć się mogą.
    Moją osobę "hejtowano" kilka razy. A nawet nie moją, a mojego dziecka osobę i mojego ukochanego. Nakręciło mnie to strasznie i w każdym możliwym miejscu w sieci, w którym bywam, zostawiłam sporej długości notatki o tym, że szczytem chamstwa i bezczelności jest atakowanie niemowlęcia. Więcej takich zaczepek nie dostałam.
    Przejmować się jednak nie należy anonimami, którzy swoją złośliwością zaistnieć choć na sekundę pragną. Szkoda tylko, że takowi nigdy nie podpisują się z imienia i nazwiska. I takich właśnie uważam za tchórzów.
    Pozadrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anonimowo najlepiej atakować;/ ja zablokowałam komentowanie dla anonimów po tym jak zrobiono ze mnie potwora, że nie chce aby moje dziecko było głodne i podałam mm przy problemach z laktacją. Padło nawet stwierdzenie ze moje dziecko by umarlo w czasach kiedy nie bylo mm, a tego juz bylo za wiele. Blog to moja przestrzen pamiątka dla Michasia i nie chce, aby musial za kilka lat czytac takie przykre ataki skierowane na nas, NIe rozumiem tylko po co anonimy nas czytaja skoro tak ich razi nasze postępowanie?

      Usuń
    2. Też się nad tym zastanawiam, po co czytaja.

      Ja póki co nie blokuje, ale czuje, że nadejdzie dzień, kiedy będzie to konieczne.

      Usuń
  5. Fajnie napisałaś, tak szczerze. Ja też lubię czytać o Waszym życiu ,bardziej mnie to interesuje niż testowanie, ale rozumiem te współprace, bo produkty testujesz fajne)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego założyłam profil aby być fair wobec blogerów i nie być anonimową osobą.
    Na miejscu Kubiczkowa skasowałabym te hejterskie komentarze, z prostego powodu, nie obraża ona nikogo to dlaczego ktos ma ją obrażać w jej wirtualnej przestrzeni?
    A najlepszym sposobem na obrażliwe komentarze to ignorować je , nie dać się sprowokować , taki anonim właśnie na to czeka, tak sądze.
    I cieszę się , że przez jedną taką współprace miałam okazje poznać Twojego bloga i Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj i ja się cieszę ;-) :-*

      Nawet liczę, że może kiedyś udałoby nam się spotkać! :-* musimy nad tym pomyśleć moja Droga!

      Usuń
    2. Chętnie , nie mam nic przeciw temu :)

      Usuń
  7. My też lubimy czytać o rozterkach i radościach młodych rodziców jak my sami. Nie przejmuj się i rób dalej swoje:) My dalej będziemy tutaj częstymi gośćmi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, trzeba robić swoje, a jak się komuś nie podoba to trudno. nie nasz problem:)

      Usuń
  8. Pisz dalej pisz, nie ma to jak poczytać co u innych mam, to nas wszystkie podtrzymuje na duchu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo Fajny blog :) i prowadz go dalej ;) ludzie sa ludzmi, niektorzy mili i tolerancyjny inny chamsy i zawistni...:)

    A tymczasem zapraszamy do nas :)
    http://juliettafashionbaby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Asieńko! Ty to jednak bezsprzecznie jesteś Aniołem! Dziękuję Ci serdecznie.
    Złą Matkę Kubiczkową to tylko ja z siebie mogę zrobić i nikt więcej :) Wrzucam na luz, a kasować złych komentarzy nie będę, bo to jakby troszkę nieuczciwe względem mnie samej :* Dziękuję pięknogłosa Oceanno! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie zawsze zadziwia, że osoby piszące takie rzeczy, maja na to odwagę, ale już brakuje jej, by się podpisać chociażby imieniem. Żałosne to..

    OdpowiedzUsuń
  12. dlatego właśnie wyłączyłam anonimy. skoro ja pisze o mojej rodzinie, to niech ktoś się chociaż podpisze jak chce komentować. Zapraszam do mnie na konkursik:) do wygrania świetne kosmetyki do włosów włoskiej marki Sanotint - w tym naturalne farby do włosów!! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja lubię śledzić losy Waszej rodzinki ;)
    pisane-szczesciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty