Przywrócony post/ 100 dni!
Pamiętam jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Powoli traciłam
nadzieję, że się nam uda. Coś mnie podkusiło, akurat miałam wolne do
południa w pracy, okres się spóźniał. Nie czułam, że to To, bo od
dłuższego czasu,a w sumie odkąd odstawiłam tabletki anty. miałam
rozregulowane cykle. Pomyślałam jednak: " A nóż się udało". Poszłam do
apteki po test i przy okazji kupiłam kwas foliowy. Zrobiłam test. Nie
wierzyłam. Zadzwoniłam do A. płakałam. Poszłam do pracy. Milion myśli.
Czy to pewne, czy z dzieckiem wszytko dobrze, czy jest we właściwym
miejscu, czy nic mu nie zagraża. Wróciłam wieczorem do domu. A. kupił
kolejne 3 testy, każdy innej firmy. Wszystkie trzy wyszły pozytywne.;)
Zaczął się lęk, co z pracą. Pracowałam w sklepie, dziennie dźwigałam
zgrzewki wody, kartony wódki, 25 kilogramowe worki z ziemniakami. Bałam
się. Bałam się o dziecko, bałam się, że mogę stracić pracę. Stres był
silniejszy. Powiedziałam, szefowej, o moich obawach. Zareagowała
rewelacyjnie. Kazała mi iść do lekarza, żeby to potwierdzić, liczyła
jedynie, że do 5 miesiąca będę pracowała, na lżejszych warunkach. Dr. R.
potwierdził 5 tygodniowy pęcherzyk ciążowy, jednak był on pusty.
Kolejne stresy. Dwa tygodnie później widziałam już bijące serduszko i
wielka ulga. ;) On jednak ze względu na wykonywaną pracę polecił l4. Dwa
tygodnie później okazało się, że było ono niezbędne, przez problemy z
łożyskiem i zalecane leżenie.
Tak było. A tu już jestem w połowie 26 tygodnia, dziś zostało równe 100 dni do porodu. ;) Czas leci. Mam wrażenie, że im bliżej tym bardziej przekonuję się, że nic nie mamy ;D.
Wczoraj byłam u ginekologa. Niestety nie miałam w sumie usg więc nie wiem jak się tam ma dokładnie moja dzidzia ;) Znowu mam leukocyty w moczu: 20 wpw mimo brania antybiotyku. Lekarz zrobił mi usg nerek ale z nimi wszytko jest dobrze. Dziś zaniosłam mocz do badania posiewu i antybiogramu. Ma to potrwać około tygodnia. Mam nadzieję, że uda się mi to pokonać, bo martwię się, żeby Tośkowi nie zaszkodzić.
Już malutko zostało. ;) ach ;)
Tak było. A tu już jestem w połowie 26 tygodnia, dziś zostało równe 100 dni do porodu. ;) Czas leci. Mam wrażenie, że im bliżej tym bardziej przekonuję się, że nic nie mamy ;D.
Wczoraj byłam u ginekologa. Niestety nie miałam w sumie usg więc nie wiem jak się tam ma dokładnie moja dzidzia ;) Znowu mam leukocyty w moczu: 20 wpw mimo brania antybiotyku. Lekarz zrobił mi usg nerek ale z nimi wszytko jest dobrze. Dziś zaniosłam mocz do badania posiewu i antybiogramu. Ma to potrwać około tygodnia. Mam nadzieję, że uda się mi to pokonać, bo martwię się, żeby Tośkowi nie zaszkodzić.
Już malutko zostało. ;) ach ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)