Jakby jutra miało nie być



Bo życie ucieka przez palce, kiedy próżno patrzymy w przesuwające się wskazówki zegara. Życie ucieka przez palce kiedy ciągle narzekamy, wpadamy w rutynę i przestajemy się cieszyć tym co dał nam los. By żyć pełnią życia, by wstawać z uśmiechem, radością i pozytywną mocą, trzeba zacząć czerpać z tego życia garściami, trzeba wykorzystać każdą cenną minutę, sekundę, chwile. Tak jakby jutra miało nie być. Tak jakby dziś miał zakończyć się świat.


Z takim myśleniem i nastawianiem wstałam pewnego styczniowego poranka. Pomyślałam sobie, że tak naprawdę nie mam powodów do zmartwień, trosk. Mam co jeść, mam gdzie mieszkać, mam za co kupić sobie i rodzinie ubrania, kosmetyki, czy zapewnić sobie i nam przyjemności. Pracuję w domu -co było kiedyś szczytem moich marzeń teraz jest realne, namacalne i cieszy mnie ogromnie. Spełniam się jako matka i żona. Mam zdrowe dziecko, kochającego, wiernego i oddanego męża, mieszkanie w które włożyliśmy masę serca i oszczędności. Czego chcieć więcej? Czy można mieć w życiu więcej?
Trzeba docenić to co się ma, a to, że budzę się z zakwasami po kolejnych wygibasach z Chodakowską, to że czasem głowa mi pęka od natłoku obowiązków, to że syn wyprowadzi mnie z równowagi, a drobna sprzeczka z mężem sprawi, że popłaczę sobie cicho w poduszkę, nie znaczy, że życie to wegetacja, że to monotonia i ponowne odtwarzanie każdego dnia, każdej czynności na okrągło. 
Wystarczy znaleźć cel, złoty środek, motywację, do której będziemy dążyć. Może co roku, może całe życie. Ja zwykle na Nowy Rok stawiam sobie cele, plany ale nie mam jakiegoś silnego parcia na ich przymusową realizację. Są to i cele poprawiające mnie jako człowieka ( psychicznie i fizycznie) ale i również materialne dobra ( kupno ekspresu, laptopa, nowych mebli....). Jeśli czegoś nie zrealizuję, przechodzi mi ten cel na kolejny rok ( to taki system mojej teściowej, który bardzo się nam spodobał i praktykujemy go z Arkiem od prawie 8 lat). Taki sposobem od prawie 4 lat na mojej liście jest kurs prawa jazdy. Wiem jednak, że kiedyś nabiorę ochoty, uwierzę w siebie i zdam. Mimo, iż teraz tego nie czuje, nie mam ochoty i samozaparcia, to wiem, że jest to rzecz potrzebna, praktyczna i dająca mi niezależność.




Poza planami Noworocznymi, mam również listę tygodniową. Wpisuję na nią rzeczy, które chcę zrobić. Ustalam sobie plan dnia, jeśli trzeba wstaję wcześniej, by ogarnąć projekty, zlecenia. Na listę wpisuję czasem rzeczy oczywiste jak : zafarbować włosy, zrobić nowe hybrydy, obrobić zdjęcia, ale tylko matka zrozumie mnie, że niby takie proste czynności nieraz są przekładane w czasie, bo wygrywa zmęczenie, dziecko inne ważniejsze obowiązki. Czasem są dni, że mam ochotę wpisać na taką listę załatwić się, umyć zęby, zjeść coś. Są takie dni przyznaję. Czasem i ja miewam gorsze dni. Czasem trwają one długo ,za długo, odbierając chęć do życia, jednak warto wtedy przypomnieć sobie te swoje cele, swoje radości w życiu i iść w wyznaczonym kierunku.



Kiedy czuję, że zaczyna boleć mnie głowa, otwieram okno, wyciągam stepper, bądź załączam Ewkę i daję sobie 30 - 45 minut dla siebie. Ćwiczę, dotleniam się, mroźne, chłodne powietrze orzeźwia mnie jak nic innego, a ból głowy odchodzi w zapomnienie. 
Kiedy czuję, że jestem zmęczona, odkładam wszystkie wieczorne zadania i wtulam się w ciepłe ciało męża, by nabrać sił. Oglądamy wtedy film, dyskutujemy bądź prowadzimy długie rozmowy. 
Praca w domu, to ta wygoda, że jest się ją w stanie dostosować do konkretnego dnia, jeśli z pewnych przyczyn nie mogę pracować rano, mogę to przełożyć na inną porę, a nawet inny dzień. 




Wykorzystuję każdą chwilę. Zwykle jeśli mam coś zrobić jutro, robię to dziś, by mieć pewność, że jeśli coś się wydarzy kolejnego dnia, ja będę miała zrealizowane zadnie. Rzadko mam czas na nudę, dlatego, kiedy wieczorem padam zmęczona do łóżka wraz ze zmęczonym obok mężem wiem, że oboje daliśmy z siebie wszystko. Wypełniliśmy po brzegi nasz dzień, zrealizowaliśmy wszystkie obowiązki i zadania. I uwierzcie, mimo potwornego zmęczenia, obolałych mięśni, oczu czuje się satysfakcję i dumę. Radość, że można z siebie tyle wycisnąć, że można tak efektywnie wykorzystać dzień. I pamiętajcie, że im więcej macie obowiązków, tym lepiej wyjdzie Wam organizacja i nagle znajdziecie czas  na realizację zadań. 






Komentarze

  1. Niesamowicie motywujący wpis!! Od jakiegoś czasu zaglądam na Pani bloga, ale ten wpis sprawił, że napisałam komentarz i ruszyłam się z kanapy!! Dziękuje i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! Ostatnio mało pisałam, przez wydarzenia w rodzinie, które zaburzyły mój harmonogram totalnie ale obiecuję poprawę ;) I jaka Pani? ;) Asia jestem - Miłego dnia życzę ;)

      Usuń
  2. Hm. Więcej czasu to się na pewno nie stworzy, ale im więcej do zrobienia, tym lepiej wszystko trzeba zorganizować i większa szansa, że to zdziałasz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie myślę, że to dobrze, że istnieją takie osoby, które piszą w taki sposób o wyciskaniu z siebie tego wszystkiego.
    Uśmiech jest. Dziękuję za tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może moje rzeczy, cele, zadania są takie proste i mało niezwykłe ale i tak jestem z nich dumna ;)

      Usuń
  4. Kochana pospiesz się z tym prawkiem przed zmianą przepisów :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze staram się żyć tak jakby jutra miało nie być, niestety nie zawsze mi to wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale się starasz! Każdy ma gorsze dni, ja również. Na przykład ostatnie dwa tygodnie ledwo miałam siłę i ochotę z łóżka wstawać ;)

      Usuń
  6. Wszystko zależy chyba od naszego nastawienia.. Dobrze mi Twój tekst zrobił ;) Prawo jazdy też mam na mojej liście i dojrzewam powoli do niego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah zatem może kiedyś obie napiszemy, że prawko mamy ;D

      Usuń
  7. Asiu <3 Cudowna Ty!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobry tekst! Brawo! Taki szczery, prawdziwy. ;) Motywujesz nim!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty