By być FIT- podnoszę się i wstaję.
Zdrowe jedzenie, modyfikowanie ciast na takie by były zdrowe, smaczne i pełne wartości odżywczych. Kupowanie książek i pochłanianie wiedzy z zakresu zdrowego odżywiania. Trzymanie się ściśle swoich określonych pór dnia w których trzeba zjeść i wypić wyznaczoną porcję płynów. Wszystko idzie dobrze, do czasu... do czasu kiedy natłok obowiązków, zleceń nie przytłacza mnie do tego stopnia, że zapominam rano umyć zębów, a wieczorem orientuje się, iż nadal jestem w piżamie.
Każda myśl, o czasie poświęconym na przygotowanie posiłku wydaje mi się abstrakcją, bo przecież w tych minutach mogę odpowiedzieć na kilka ważnych maili, zacząć realizować zlecenie, czy też pobawić się z dzieckiem. Ja, poukładana, zorganizowana, która wszystko musi mieć rozpisane w kalendarzu, zatraciłam się i straciłam kontrolę nad czasem uciekającym mi przez palce.
Nie jest łatwo, przyznaję. O dziwo gorzej przychodzi mi regularne jedzenie 5 posiłków, niż ograniczenie niezdrowej żywności. Czasem ( zwłaszcza teraz jesienią) dostaję takiego lenia, że zapominam o regularnym piciu wody. Nie sądziłam, nigdy, że takie pofolgowanie w systematyczności, ustalonych godzin jedzenia i picia mogą spowodować zastój spadku wagi, a także złe samopoczucie. Nawet wylewane poty na stepperze ( z http://importmania.pl/ ) nie przynoszą efektów. Szczerze mówiąc nie przejmowałam się tym jakoś szczególnie, bo mimo wszystko dobrze się czułam. Ograniczałam złe nawyki żywieniowe, zastępowałam je tymi dobrymi, lecz jednak brak regularności pokazał rogi i wpłynął na moje samopoczucie. Stałam się drażliwa, zmęczona, osłabiona z brakiem apetytu, czasem nawet wstrętem do jedzenia.
Od kilku dni jednak budzik na nowo nastawiony, tak, by pierwsze śniadanie zostało zjedzone w odpowiednim przedziale godzinowym- niestety ja muszę mieć taki rygor, bo zapewnia mi on spokój i dodaje pewności, że dobrze działam. Pocieszające jest to, że to co schudłam (-11g) nie wróciło ponownie z nawiązką. Nadal mam tyle samo na minusie, jednak nie schudłam nic więcej. Zdaje sobie sprawę, że nim organizm przyzwyczai się na nowo do pięciu systematycznych posiłków, trochę czasu minie, jednak powiem Wam, że waga wagą, wiadomo chciałabym widzieć lecące na łeb na szyje kilogramy motywujące mnie do działania, jednak to samopoczucie, które sprawia, że ma się energie, siłę, chęci jest bezcenne i jest najlepszą nagrodą w tym całym trudzie. ;)
Też jestem na etapie zrzucenia kg. Mam sporo ok 17kg docelowo. Będę podglądać jak u Ciebie efekty. -11Kg,wow,bdb wynik ;-) a dużo chcesz jeszcze zrzucić?
OdpowiedzUsuńjeszcze około 20 kg ;) trzymam kciuki za Ciebie ;*
Usuń11 kilogramów to wspaniały wynik :) I nic się nie martw, nie uprawiamy zawodowo sportu, by cały czas, nieustannie, być na wysokich obrotach. Mamy swoje obowiązki, pracę i dom do ogarnięcia, to normalne, że czasem "bycie fit" schodzi na dalszy plan. Ja sama teraz się na tym nie skupiam, mam ważniejsze rzeczy na głowie, bylem tylko nagle nie zamieniła się w fit grubaska, jak to czasem o sobie mówię ;)
OdpowiedzUsuńJeśli jednak lubisz swoją rutynę i wrócenie do niej sprawiło Ci tak duża przyjemność, to dobrze, bardzo dobrze :) Najlepiej działać tak, by było nam jak najlepiej :)
dzięki kochana ;*
UsuńDobry wynik! Dużo już spadło i nie wraca, a przecież o to chodzi, prawda?
OdpowiedzUsuńNie łam się, też mam problem z pamiętaniem o godzinach, a zwłaszcza o płynach :) Cały dzień na szklance wody? standard :(
ehh ale tu jeszcze masa do zrzucenia! ;(
UsuńJest dobrze, będzie lepiej, zdrówko najważniejsze jest!
OdpowiedzUsuń;*
UsuńRegularne posiłki to u mnie nie wykonalne...czasami mam tak wielki apetyt, że jem i jem. Innego dnia nawet śniadania nie przełknę.
OdpowiedzUsuń:( a to duży błąd ;(
Usuń