Mam tę MOC!
Pogoda i upały powoli odpuszczają. Żar z nieba nie dusi i nie piecze tak, jak tydzień temu.
Chwila deszczu, konkretnego deszczu w efekcie czego zalania, podtopienia są. Idąc dziś na spacer z Antkiem i przechodząc przez osiedle domków, widziałam, jak niektórzy używali osuszaczy, by osuszyć piwnice i garaże ( coś na kształt tego http://www.osuszacze.watersmile.pl/ )
Kosmos. Kilka dni temu upały, 40 stopni, susze, a teraz takie cuda. Choć przyznam, że dla mnie, lekkie ochłodzenie to raj. I pomyśleć, że kiedyś uwielbiałam takie temperatury, leżenie plackiem na plaży przez wiele godzin. Jazda na rowerze w najgorsze upały, bieganie, sporty... teraz spacer między 11 a 15 był dla mnie koszmarem... Chyba się starzeję...
Kilka stopni mniej to i żyć się chce. Przyznaję się bez bicia, iż podczas upałów, odpuściłam trochę z dietą. Wyrzuty sumienia mam straszne ale nie potrafiłam jeść przy takiej temperaturze. I nie, nie - to nie tak, że jadałam niezdrowo. Głównie chodzi o to, że jadałam nieregularnie. Brak 5 posiłków, a zamiast tego 2 posiłki. Czasem trafił się jakiś grzeszek - byle coś szybko zjeść i nie gotować.
Trwało to 6 dni. Dla niektórych mało - dla mnie bardzo długo.
I wiecie co jest najgorsze?
Nie ta chwila słabości, bo przychodzi taki czas, że i na nią trzeba znaleźć miejsce.
Nie to jedzenie, którego nie powinnam zjeść.
To TO uczucie, kiedy budzisz się rano i źle się czujesz... Ciężka, ociężała, bez humoru, siły, energii.
To było najgorsze. Samopoczucie, a bardziej jego brak.
Po tych 6 dniach wróciłam, zmobilizowana, systematyczna i z nową dawką mocy.
Po kilku dniach zdrowego, regularnego jedzenia, poranek stał się na nowo przyjemny.
Wstaje wypoczęta, bez podkrążonych oczu , bez wydętego brzucha, z ładniejszą cerą.
Z uśmiechem na twarzy, że Mam tę moc , że mogę wszystko!
Spinam więc pośladki i idę dalej przed siebie. Do celu! Do przodu!
;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie czyta sie Twojego bloga ;) zastanawia mnie to jak wygląda Twoja dieta super by było gdybyś napisała coś o niej w kolejnym poście ;)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie nielubiacych upalow:-)
OdpowiedzUsuńJa nie moge sie doczekac,kiedy znowuwroce do dawnych nawykow zywieniowych,a bedzie co zrzucic,bo wszystkonwskazuje na to, ze w tej ciazyprzytyje 26kg, tak jakz synkiem. Masakra:-)
Taki apetyt? ;D
UsuńJa w ciąży z Antkiem przytyłam 9 kg. Teraz jak będę w ciąży dalej zostawię moje nawyki żywieniowe, tak by było to naturalne ;)
Buźka!
Hmm,zawsze lubilam zjesc,ale nie objadam sie jakos bardzo,staramsie jesc zdrowo. Czesciowo to wina braku ruchu, progesteronu ktory przyjmuje. Pocieszam sie,ze po bede mialazaraz 10kg mniej:-)
Usuń9 kg przytyc w ciazy...marzenie!:-)
heheh ;) zobaczy jak to będzie przy kolejnym bobasie ;)
UsuńZrzucisz wszystko Kochana ;*
Piękne stwierdzenie :) To uczucie rano zdecydowanie jest beznadziejne, gdy wstajesz i wiesz, że było kiepsko poprzedniego dnia, co widać najbardziej po brzuchu :/
OdpowiedzUsuńja jem o dziwnych porach ze względu na moją pracę. kiedy mam na noc pój ostatni ( a zarazem pierwszy posiłek) w ciągu doby to jest kolo 2 w nocy, nast epny to dopiero w granicach 13 - obiad. potem jezcze kilka razy mnirj więcej w odstępach co 2 godziny i ostatni raz po 20. kiedy mam ranki jem przed 5, potem dopiero koło 10 ( przerwa) i nastepny koło 15 - obiad. i potem znosu co 2 godziny aż do kolacji i pójścia spać. a na popołudnie ja mam to jem sniadanie o normalnej porze koło 7, 8, obiad jem przed 13, koło 12 czyli wczesny a osttnim posiłkem jest to co biorę sobie do roboty koło 18.
OdpowiedzUsuńmoa dieta to glównie mieso warzywa ziemniaki i pieczywo soki duże ilości kawy i woda mineralna. czasem cola. zero słodyczy i fastfoodów. kładę nacisk na potrawy i sposób przyrzadzania taki by nie przeciążać wartoby ani nerek, zero cholesterolu bo ....po prostu chcę pożyć dłużej. zwłaszcza przy moim wykańczającym trybie życia musi być dieta odpowiednio zbilansowana i kaloryczna ( własnie tak bo to praca fizyczna i tryb związany z mała ilśocią snu i odpoczynku)
niekiedy zdarza mi się zjeść jakieś gówno w rodzaju zapiekanki czy hot doga.....ale po zjedzenie czegoś takie co czuję się tak jak ty w te poranki. cierpię. poza tym boli mnie brzuch i mam rózne sensacje. mój organizm nie umie tego strawić.
O to faktycznie, taki system pracy zmusza Cię do jedzenia w takich porach.
UsuńWłaśnie tak samo czuje się po tego typu posiłkach.. cierpię!
Koniecznie opisz swoją dietę!
OdpowiedzUsuńJa od jutra wracam do biegania. ;) Ponoć mąż zajmie się w tym czasie Olusiem. ;)
będzie post ;D
UsuńHahaha, ponoć - lubię to słowo ;D
Trzymam kciuki za bieganie!
Oczywiście, że masz moc :-). Ja nie miałam ostatnimi miesiącami czasu na ćwiczenia, popuściłam fantazji z jedzeniem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Ale się poprawię :-). Właśnie mnie zmobilizowałaś :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu za miłe słowa ;) Trzymam kciuki za Twoje postanowienia ;)
Usuńja codziennie biegam ;) powiedz nam jaką masz dietę ;) z checia poczytam
OdpowiedzUsuńbędzie o tym post obiecuję ;)
UsuńDeszcz? A jak to wygląda? W stolicy sucho...
OdpowiedzUsuńhahahah ;) Ty jesteś ze stolicy?!?!?!?! Byłam w niedzielę cały dzień!
UsuńAch! Dobrze to rozumiem. Mi zdrowe jedzenie potrzebne jest do codziennego funkcjonowania, jak powietrze. Gdy raz w miesiącu jedziemy do teściów na weekend 200 km od domu o to nie ja wtedy gotuje - wracam do domu ociężała i z brakiem sił... A po kilku dniach na swojej 'kuchni' znowu można czuć się dobrze:)
OdpowiedzUsuńotóż to! ;D święta prawda!
Usuń