Mini urlop część pierwsza.
Jest cudnie. Pogoda nas rozpieszcza, całe dnie spędzamy na dworze.
Antek budzi się tu, dużo wcześniej niż w domu i od 7 jest już na pięknej zielonej trawce, otulony porannymi promykami słońca. Uśmiech z jego twarzy nie schodzi, a na hasło " idziemy spać" reaguje atakiem płaczu.
Ja czuję się wolna i pełna energii. Chodzimy na dalekie spacery, nad jeziora, do ulubionego Centrum Handlowego. Choć na mało co mogę sobie tam pozwolić, bo ostatnio wydałam trochę grosza na http://www.sakolife.pl/ . Lecz mimo to, chodzę póki mogę i póki nie wiąże się to z dalekimi wojażami autobusowymi. Kto by pomyślał, że to tylko 10 km od naszego domu, a życie tu staje się łatwiejsze, spokojniejsze i przyjemniejsze. Jednak co lokalizacja to luksus. Dom, to dom. Wychodzimy na dwór kiedy chcemy, obiady jadamy na tarasie, nikt nie zakłóca naszego spokoju i chwili relaksu. Mamy ciszę, cień i basen ;) O, taki mini urlop ;)
Pieluszka milovia. ;)
<3
OdpowiedzUsuń;*
UsuńJak zawsze boskie foto 😊
OdpowiedzUsuńAch, dom mieć...:-) taka kawka na tarasie, ogrodek... pieknie:-)
OdpowiedzUsuńO tak. taka kawa nawet inaczej już smakuje ;)
Usuńdzięki ;*
UsuńOdpoczynek na podwórku uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie - śliczne!
OdpowiedzUsuń