Słońce świeci nad nami...

Cudowny dzień za nami. Mąż właśnie gra zacięcie w Xboxa, a ja wspominam piękne chwile dziś spędzone. Planowo miał to być nasz dzień. Naszej trójki. O, taki rodzinny time.

 Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się nad jedno z naszych pięknych jezior. Pogoda rozpieszczała, także o siedzeniu w domu nie było mowy. Był TwistCar, moczenie stóp w zimnej jeszcze wodzie, opalone ciało, kawa z WildBeanCafe, piękne zdjęcia i masa uśmiechów. Później spontaniczna decyzja " jedziemy do rodziców" gdzie pozostaliśmy do wieczora. Antek na dworze biegał niemal cały dzień, z przerwą na godzinną drzemkę. Szczęśliwy i brudny. Umordował biegnego dziadka, bo to właśnie w nim znalazł sobie towarzysza zabaw i kompana do spacerów. W drodze powrotnej  Antek nie odezwał się słowem, a jego oczy zdawały się mówić " myjcie mnie, dajcie jeść i połóżcie mnie szybko spać". Tak też zrobiliśmy i dziecię padło po kilku minutach. 

Cudowny dobiega końca, a ja zapraszam Was na dzisiejsze kadry.

Ps. Ostatnio miałam zabawną sytuację. Napisały do mnie dwie firmy o współpracę. Jedna czeska, druga rosyjska. O ile czeski jest się w stanie jako tako zrozumieć, chociaż to przezabawny i śmieszny  język, o tyle język rosyjski to kosmos. W ruch poszedł tlumacz polsko rosyjski i mail stał się w miarę zrozumiały. Człowiek jednak taki ubogi jest jeśli chodzi o znajomość języków obcych. Znam jedynie angielski i w poziomie baaardzo podstawowym niemiecki. Ludzie znają po kilka języków biegle...bez żadnego mogą dogadać się w wielu krajach... a ja, jeśli ktoś nie mówi w języku angielskim to leże i kwiczę ;D Może pora zacząć się dokształcać?