Ja Wam pokażę!
Tak jak pisałam Wam jakiś czas temu, tak też się stało. Zamieniłam dotychczasowe jedzenie na zdrowsze. Zmieniłam swoje nawyki żywieniowe. Zaczęłam się ruszać- ćwiczyć, więcej spacerować.
Zmiana nawyków żywieniowych, to nie taka łatwa sprawa, jeśli wcześniej nie przestrzegało się żadnych wytycznych. schematów, zasad. Jadłam dwa posiłki dziennie, o sporcie zapomniałam totalnie i dziwiłam się, czemu waga idzie ciągle w górę. Czasem jadłam jedynie śniadanie, a wieczorem niby w romantycznej atmosferze, przy świecach, zjadałam pizze z mężem. Długo zajęło mi by zrozumieć, że tak naprawdę sami robimy sobie krzywdę.. że nie zajdziemy daleko postępując w ten sposób. Co ciekawe, zmiana nawyków żywieniowych kojarzyła mi się głównie z sałatą, niedobrym jedzeniem, głodem. Tymczasem jest inaczej. Jem 5 posiłków dziennie ( czasem 4 jak mam zakręcony dzień- ale to baaardzo rzadko się zdarza), posiłki są pyszne, zdrowe i sycące. Trzeba pomyśleć, poszukać i wykazać się kreatywnością. Zdrowe odżywianie to nie monotonne jedzenie i ciągłe zakazy. To delektowanie się smakami, jedzeniem, zapachem. Wreszcie czuje smak mięsa czy ryby - pieczonej, duszonej czy robionej na parze.. Wcześniej wszystko smakowało tak samo, smażone na oleju, polane jakimś sosem z jedną i tą samą sałatką.. Przyznam szczerze, że przez to, iż jestem tu z Wami, czy też na facebooku i instagramie, gdzie dodaję zdjęcia, zawsze staram się by mój posiłek wyglądał na talerzu ładnie.. nie zawsze cyknę foto, ale zawsze mam pięknie udekorowany talerz - co sprawia, że z większym smakiem jem dany posiłek.
Po miesiącu ciężkiej pracy czuję się dużo lepiej. Łatwiej wstać mi rano z łóżka, nie jestem ciągle zmęczona , chce mi się żyć i uśmiechać. Początki były bardzo trudne. Pierwsze 3 tygodnie to ciągłe kryzysy, zwłaszcza wieczorne... Wtedy musiałam znaleźć oparcie w pestkach z dyni, słoneczniku.. Byłam o krok od zjedzenia czegoś zakazanego.. ale wtedy przypominałam sobie, o tym całym ciężkim dniu, gdzie potrafiłam się opanować, gdzie wylewałam pot na steperze czy przy Ewce. Teraz już nie potrzebuję wieczornych "wspomagaczy" bo wyszłam na prostą. Radzę sobie ze wszystkim, potrafię siedzieć przy stole zastawionym niezdrowym jedzeniem i jeść pierś z kurczaka/indyka, myśląc sobie jak dobra jest ona dla mojego organizmu... Wiele osób korzysta z różnych odżywek do treningów np. takich jak:
( http://www.body4you.pl/ ). Spotkałam się z wieloma blogerkami, które używają tych produktów przy większym wysiłku fizycznym. Ja jednak muszę najpierw zrzucić nadmiar kg. Chyba jeszcze długa droga przede mną. ;)
Podziwiam, zazdroszczę... Ale ja przez lenistwo własne - nie umiem się zmotywować do niczego konstruktywnego. Jem dużo posiłków dziennie, ale stanowczo zbyt obfitych... Na razie zbieram chyba siły, ale dobre jedzonko zbytnio kusi, a żeby robić zdrowe - to za leniwa jestem. Kijki do chodzenia (na bieganie jestem za ciężka) odpoczywają także w szafie (nie umiem na razie ogarnąć kiedy ich używać, no bo jak ruszyć się bez dzieciów, a z dzieciami i kijkami to zbyt wiele na raz).
OdpowiedzUsuńPodziwiam i mam nadzieję, że stan szczęścia będzie się tylko u Ciebie pogłębiał ;).
Ps. Przyszło moje pierwsze zamówienie z NK... Ten komplet co sobie wymarzyłam, a po pewnych kalkulacjach zamówiłam jeszcze kilka książeczek (o wszystkich pisałaś). Teraz czekam na nie (dla naszych dzieciaków i dla prawie naszych na różne okazje) - przez CIEBIE przepadłam przy kupowaniu... Chyba jestem zakupocholiczką - otulacze i włóczki już były, a teraz jeszcze książki dla dzieci :P
Kasiuu ;* dziękuję za wiadomość tutaj i tą prywatną ;** moja Ty strażniczko ;*
UsuńA książki... ach.. kochana, ja czekam teraz na 6 nowych pozycji.. już mąż krzywo na mnie patrzy, bo powoli miejsca nie mamy na ich przechowywanie ;D
O pieluchach to nawet mi nie mów.. Idzie do mnie nowe cudo! Teraz od Pupusa ;D
Ja bardzo w ciebie wieżę, tyle już ci się udało :). Coś tu jest niesprawiedliwe bo moje ciągłe podjadanie( czasowy brak aktywności ) odbija się tylko na złym samopoczuciu. Jesteś silna :* kajtkowaPatka ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPati! Chciałabym się bardzo z Tobą zobaczyć! ;* Kochana kto jak nie Ty? Spinaj pośladki i dajesz maleńka ;)
UsuńPodoba mi się, że nie używasz słowa "dieta", tylko "zmiana nawyków", bo to duża różnica :) Ludzie krzywią się na myśl o diecie, bo ma negatywny wydźwięk-głód, same zakazy, ograniczenia, a do tego mówi się "gdy już skończę z dietą, to..." no właśnie, to zacznę się obżerać i wrócą kg z zapasem dodatkowym ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że też nie mogłam zrozumieć, czemu ludzie mówią o chudnięciu poprzez jedzenie. Początki utraty kg to było niejedzenie kilka dni, później rezygnacja ze śniadań (o zgrozo!) i kolacji. Niby ćwiczeń trochę, ale na macie i z rekompensatą tuż po w postaci kalorycznego posiłku. Kaloria? a co to? :D Człowiek się na szczęście wdraża szybko w te tematy i potem, gdy tylko da temu szansę, żyje świadomie. Miesiąc to świetny czas, by zacząć już zmieniać psychikę i smaki-teraz tylko nie poddawać się, walczyć, pielęgnować to, co wypracowane w głowie i za drugi miesiąc to już stanie się czymś normalnym :) a zdrowe kompletnie nie jest nudne! piekę te ciacha i ludzie się krzywią "jak to, zjesz to całe?" ano zjem, bo to normalny posiłek w formie ciasta :) sycące, zaspokajające, zdrowe i dzięki temu poprawia humor :)
Jestem z Tobą :*:*
Mam wrażenie, że słowo dieta oznacza coś tymczasowego... a ja na takie cuda pozwolić sobie nie mogę ;) Poza tym, nie jest źle, a wiem, że przynajmniej dostarczam organizmowi duuużo dobrych witamin i składników odżywczych ;)
UsuńDokładnie! czasem mam wielki talerz warzyw, jedna kromka, kawałek chudego serka.. sterta tego.. zdrowo nie znaczy na głodzie ;D
Buzi ;*
Możesz się więcej dzielić zdrowymi przepisami. Trzymam kciuki, bycie na dobrej drodze wymaga maximum uwagi. :-)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że rezygnujesz ze słodyczy na zawsze?
Na zawsze raczej nie. Myślę, że kiedyś, raz na ruski rok, zapewne zjem kawałek "zwykłego ciasta", czy lody, czy gofra...
UsuńJednak aktualnie staram się zastąpić te cuda innymi rzeczami.. swoimi zdrowymi wypiekami ;)
Dziękuję, kciuki są mi potrzebne ;)
U nas sprawdza się zasada jednego dnia w tygodniu na słodycze, jest nim niedziela i można jeść do porzygu. Co ciekawe przestaliśmy mieć na nie ochotę. !
UsuńFajnie, że nie skupiasz się na 'diecie', 'kilogramach' itp, ale na 'zdrowych nawykach' i zdrowiu w ogóle. Podziwiam:)
OdpowiedzUsuń