A a a Kotki dwa!
Wczoraj dzień pełen wrażeń. Na herbatkę wpadła do nas Mamuszka.
Mariola pokazała nas nosidło i chusty. Pouczyła jak się motać. Nawet dałam radę. Później pooglądaliśmy kompromitujące mnie i Mężula zdjęcia, nowy album Antałka, zdjęcia ślubne. Było szalenie miło. Mam wrażenie, że znam Mamuszkę tysiąc lat. ;)
Wahamy się z Mężulem co kupić, czy nosidło czy chustę. Jedno i drugie ma wiele plusów i minusów.
Największym minusem chusty jak dla mnie jest to, że wyglądam w niej źle - cycki moje ,wielkie są w niej spłaszczone jak krowie placki. Minusem zaś nosidła jest fakt, że używa się go dopiero z chwilą kiedy dziecko siedzi. Mamy już jedno nosidło, które otrzymaliśmy w prezencie dla Antałka, jednak jest złe, nie nadaje się do użytku ze względu na zły rozstaw nóżek dziecka w nim.
Tak więc twardy orzech do zgryzienia nas czeka.
Dziś zamotałam się w pożyczoną od Marioli chustę. Za pierwszym razem Antałek grzecznie zasnął w niej, mama kołysała biodrami i śpiewała do uszka:" A a a, kotki dwa" . Przy drugiej próbie zamotania, był płacz i wielkie łzy.Nie pomogły kołysanki i bioderka. Rozmotaliśmy się po kilku minutach. Kolejna próba po obiedzie. Może robię coś źle?
Wczorajszy bukiecik od Arka. |
A co u Mężula mego?
Arek radzi sobie świetnie z Małym. Ma problemy czasem, by go uspokoić, uśpić. Jednak jest to zrozumiałe. To ja karmię Antałka, tulę, opiekuję się przez większość dnia.
Nie ma jednak problemu, by przewinąć, nakarmić ( moim odciągniętym mlekiem), zabawić. Stara się, a to najważniejsze. W domu też mogę na niego liczyć. Zwykle to on prasuje pościel i pieluszki Antałka. Zwykle to Arek odkurza w domu, wypakowuje zmywarkę, pomaga przy rozwieszaniu prania. Zupy w jego wykonaniu smakują najlepiej. Wstyd się przyznać, ale nie potrafię ugotować tak dobrego rosołu jak on. Za cholerę mi się to nie udaje.
Kocham <3
Pozdrawiamy 3xA.
ha ha uśmiałam się z Twoich spłaszczonych przez chustę cycków ;))
OdpowiedzUsuńJa też wstydzę się swoich starych zdjęć ;)
niestety ja na tych starych zdjęciach wyglądam tysiąc razy lepiej niż teraz ;(
UsuńMyślę, że nie robisz nic źle. Niektóry dzieci chyba po prostu nie lubią być noszone w chuście.
OdpowiedzUsuńJa strasznie chciałam nosić Viki w chuście, ale jej się to nie podobało - wyrywala się, robiła się sztywna płakała, po prostu masakra.
Próbowaliśmy też z nosidełkiem, kilkoma rodzajami nawet - i efekt ten sam, więc zrezygnowaliśmy z tego, i strasznie żaluję. ;)
myślę, że da się Antałka przyzwyczaić do chusty bądź nosidła. Stopniowo, powoli. Na bank jedna z tych rzeczy będzie w naszym posiadaniu ;) Tylko muszę przemyśleć co będzie najlepsze dla mnie, Antałka i Mężula. ;)
UsuńDobrze, że mąż umie gotować i za to mu wielkie brawa ;) My z Misiowym Tatą jak na razie się tego uczymy we dwoje i to również fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńA nad chustą myślałam też i ja, ale nic z tych moich rozmyślań nie wynikło :D
Pozdrawiam!
Chusta fajna sprawa. Tylko widzisz minus u mnie z tymi cycami. Bo w sumie kupuje się po to by wychodzić w tym z domu, a jak ja wyjdę, skoro nie podobają mi się te moje donice w tym ;(
UsuńNo to by mi nie mogło przeszkadzać, skoro ostatnimi czasy i tak wyglądam, jakbym nie miała piersi ;)
Usuńheheh, zazdroszczę.
UsuńDuże piersi to czasem nie atut a zmora...
Filipko mi się na początku w chuście krzywił, krzyczał, prężył, generalnie masakra z zamotaniem była. Teraz jest przyjemniej, da się zamotać, ale nie lubi jak nie może rękami ruszać - to go najbardziej denerwuje. Ale i z tym sobie poradziliśmy :) Teraz chusta jest zbawienna, bo w wiele miejsc nie chce mi się tarabanić wózkiem.
OdpowiedzUsuńPo obiedzie, zamotany Antałek był zadowolony. Uśmiechnięty i pogodny. Motanie trwało już dużo krócej niż wczoraj. Po 10 minutach zasnął, a teraz śpi w łóżeczku ;)
Usuń;) Asiu, z tymi cyckami tez tak mam. Dlatego rezygnowalam z chusty, poza tym nie mogłam się sprawnie zamotać ;( A z Tulki jestem zadowolona. Z tego co wiem dokupuje sie dla noworodka wkladke i nie trzeba czekac az dzidziak siedzi. Przerazajacy jest koszt Tulki. Ja placilam 480 zl ;( i jeszcze ta wkladka. Jednak jestem SZALENIE zadowolona i uzywam niemalze nierozłacznie z Miłkiem ;)
OdpowiedzUsuńJa widziałam innej firmy, na podobnej zasadzie co Tula- ale cena 3 razy niższa. Maryś powiedziała, że spoko to nosidełko, więc nie kupię Tuli tylko to co wyszukałam ;)
UsuńA te cycki jakoś ogarnąć muszę! Obowiązkowo!
a jakie to nosidło do Tuli podobne?
UsuńWyśle Ci później na maila, bo jestem na telefonie. Ale już kupiłam chustę. ;-)
Usuńgdzież ten Twój mąż tulipany o tej porze znalazł :)
OdpowiedzUsuńMy mamy chustę choć niestety rzadko używamy. Zwykle kończyło się płaczem Młodego. Warto do niej wrócić. Ale w najbliższym planach mamy kupno Tuli :) Na pewno szybciej się ją wkłada niż wiązanie chusty :)
Powiem Ci, że motałam się po obiedzie- to już szybko mi poszło. Antałek zasnął- podczas gdy ja robiłam obiadek.
Usuńprzekonuję się coraz bardziej ;)
Mój mąż też ma kłopot, żeby uspokoić małego, ale cóż.. co mama to mama :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Yes, yes, yes. ;D
UsuńMój mąż ma na przykład ogromny problem z uśpieniem małej - śmiejemy się, że ona po prostu mui się przytulić do kobiecej piersi i tyle. Bo u wszystkich babć na rękach zasypia tak samo szybko jak u mnie ;)
OdpowiedzUsuńBukiecik piękny... :-). Jak i właścicielka :-). Buziaki
OdpowiedzUsuńKochana mimo iż Lili uwielbia być w chuście to zdarzają się dni, że chyba najzwyczainie nie ma na to ochoty i płacze od razu po włożeniu :)
OdpowiedzUsuń