Domowe pączki - najlepsze na świecie!

Jutro extra dzień. Tłusty czwartek. Nie ważne czy dieta czy nie, święto zobowiązuje i pączka na szczęście zjeść trzeba. Taką zasadę wyznaję i koniec kropka. Postanowiłam jednak pierwszy raz w życiu przygotować pączki sama i to był błąd. Są tak obłędnie dobre, lekkie, puszyste, że obawiam się, iż z moją rodziną do jutra nie zostanie już ani jednej sztuki. Łap przepis!



Do robienia tradycyjnych domowych pączków zabieram się już chyba z 10 lat. Czytam przepis, zaglądam do lodówki, szafek i zawsze czegoś mi brakuje. A to za mało oleju mam, a to spirytusu nie ma, a to mąka na wyczerpaniu. Teraz zawzięłam się. Powiedziałam sobie, że albo zrobię sama te pączki albo jutro nie jem ani jednego. Wiadomo, że wstałam i zaczęłam robić. Asia, nie jedząca słodkiego pączka w tłusty czwartek nie byłaby sobą. Wygrało pragnienie ;D




Znam ludzi, głównie kobiety, które obawiają się wszystkiego co na drożdżach. Boją się czy ciasto wyrośnie jak powinno. Ja z drożdżami oswoiłam się przy cieście do pizzy. Robię je już ładnych parę lat i nieskromnie przyznam, że opanowałam je do perfekcji. Tak więc ciasto drożdżowe na pączki nie przerażało mnie wcale. Przepis miałam już od dawna spisany w notesie więc po śniadaniu zarzuciłam Marysię w nosidło, na plecy i ruszyłam z produkcją domowych pączków.



 Składniki:
CIASTO:
1 szklanka ciepłego mleka
50 g świeżych drożdży
3 łyżki ksylitolu - ja użyłam ten ze SKWORCU
500 g mąki pszennej - użyłam tortowej
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią od SKWORCU
odrobina soli
1 jajko
4 żółtka
50g roztopionego masła
2 łyżki spirytusu

LUKIER:

150g cukru pudru
2 łyżki soku z cytryn

1 litr oleju do smażenia
Konfitura do nadziewania - użyłam wiśniowej, robioną przez babcię Arka

Ciepłe mleko wlać do pojemnika lub miski, dodać rozkruszone drożdże, 1 łyżkę mąki i 1 łyżkę cukru. Wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce aż drożdże porządnie się spienią. W międzyczasie przesiać mąkę do dość sporej miski, dodać sól i cukier waniliowy. 
Jajko i żółtka utrzeć z 2 łyżkami cukru na puszystą masę. Do miski z mąką dodać wyrośnięte drożdże i wymieszać dokładnie. Dodać ubite jajka i wymieszać ponownie . Następnie bardzo dokładnie wyrobić ciasto Gdyby ciasto bardzo ciężko się wyrabiało, można dodać 2 - 3 łyżki ciepłego mleka, gdy będzie za rzadkie lekko odsypać je mąką. Na koniec wyrabiania ciasto ma odchodzić bez problemu od ręki. Do wyrobionego ciasta dodać roztopione masło oraz spirytus. Zagnieść do połączenia się wszystkich składników. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około godzinę. 
Stolnicę lekko oprószyć mąką, wyłożyć ciasto i ugniatać przez około 2 minuty . Ciasto rozwałkować na średniej wielkości placek (około 25 x 30 cm i na wysokość około 2 cm), szklanką (moja miała około 7,5 cm średnic) wycinać kółka. Z pozostałego ciasta ulepić kulkę, zagnieść, ponownie rozwałkować i powycinać resztę krążków. Wyszło mi ich 22 sztuki. Krążki rozłożyć równomiernie na stolnicy oprószonej mąką. Jeśli chcemy zrobić pączki z nadzieniem, należy lekko rozpłaszczyć krążek, do środka dać konfiturę i zagnieść krążek, a następnie uformować kulkę. Przykryć je czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około 30 minut do wyrośnięcia. 
Na 15 minut przed końcem wyrastania pączków możemy rozgrzać olej. Niech rozgrzewa się powoli. Zrobić też lukier: do miski wsypać cukier puder i dodać sok z cytryn, wymieszać, aż lukier będzie odpowiednio gęsty. Wyrośnięte pączki wkładać na odpowiednio nagrzany olej po około 4-5 sztuk na jeden raz i smażyć przez około 2 minuty z każdej strony, aż lekko się zrumienią. Pączki nie mogą za szybko się rumienić, bo w środku będą jeszcze surowe. Podczas smażenia regulować temperaturę oleju, aby drastycznie nie zwiększała się i nie obniżała. Paczki wyciągać łyżką cedzakową i odkładać na papierowe ręczniki by ociekły z tłuszczu. Smażyć następne pączki.Gotowe pączki ostudzić i maczać w lukrze lub posypać cukrem pudrem.








Pomyślicie, że trochę przy tym roboty. To prawda. Nie zrobicie ich w 15 minut ale uwierzcie mi na słowo, że ich dłuższe przygotowanie jest tego warte. Są obłędne! Puszyste, pulchne, świeże. Idealne, a co najważniejsze, są takie jak chcecie, z tym co chcecie. 
Następnym razem postaram się je odchudzić. Teraz nie chciałam eksperymentować, gdyż był to mój pierwszy raz ale następnym razem użyje mąki pełnoziarnistej i innych zdrowszych zamienników.



























Komentarze

  1. Może kiedyś wreszcie się odważę, póki co chyba zabiorę się jutro za... Chruściki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robiłam paczki jak byłam w ciąży z Nusią wyszły obłędnie pyszne, ale miałam jeden problem niektóre z nich były w środku surowe, mimo, że były dobrze przyrumienione. Dziś po pracy za mało czasu na usmażenie pączków, więc będą raczej gotowe, może faworki, ale w weekend chyba podejmę wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no całkiem inny smak niż ten sklepowy ;) faworki też bym zjadła.. ale dieta nie pozwala na taką rozpustę ;D

      Usuń
  3. Pyszności, tylko te ilości oleju potrzebne na smażenie zawsze zniechęcają. Podobnie jest z innymi przepisami, np. falafel smażony na głębokim oleju to zupełnie inny smak niż te z patelni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony tak ;) Z drugiej raz na jakiś czas można ;)

      Usuń
  4. Świetnie napisane i opisane. Aż chce się zgromadzić wszystkie potrzebne produkty i ruszyć do roboty. Wstyd się przyznać, ale ja nie zjadłam dziś jeszcze ani jednego pączka. Trzeba się wybrać do sklepu, żeby tradycji stało się zadość. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuje, ruszaj do sklepu zatem ;)) święto to święto nie ma to tamto ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kompletnie nie rozumiem fenomenu pączków. W ogóle mi to nie smakuje :) Jednak muszę się kiedyś zebrać w sobie i zrobić dla dzieci. Byłyby zachwycone! No i zawsze lepiej samemu niż kupować z tą wszechobecną chemią. Dzięki za przepis :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie w moje skromne progi ;) ;)

Popularne posty