Nielot czy orzeł?
Często spotykałam się ze stwierdzeniami, że dziecko do któregoś wieku nie rozumie, nie uczy się, nie słyszy "złego". Tak jakby to na naukę życia, zaradności i wiary w siebie przychodził właściwy wiek.
Dziecko kończy powiedzmy 5 lat i zaczynamy wyrabiać w nim poczucie własnej wartości, zapominamy o krzywdach jakie wyrządziliśmy mu wcześniej, podcinając mu skrzydła.
Nie, kochani.
Staramy się o dziecko i już wiemy, że należy przyjmować kwas foliowy, należy zdrowo się odżywiać, by dziecko , które zagości w naszym brzuchu miało wszytko czego mu tylko potrzeba do właściwego rozwoju. Później rodzimy, wydajemy na świat i dbamy, by było zdrowe, pięknie ubrane. By jadło wszytko co najlepsze, zdrowo i smacznie. By było szczęśliwe.
Jednak czasem zapominamy o małych gestach. W natłoku obowiązków, zadań jakie czekają na spełnienie każdego dnia, popełniamy często małe błędy. Czasem wystarczy chwila by powiedzieć coś, co powtarzając jeszcze kilka razy w życiu naszego dziecko, sprawi, iż podetniemy mu skrzydła.
Przemoc emocjonalna przyjęło się, że jest lepsza od przemocy fizycznej. Bo dziecko nie ma śladów uderzenia, bo nie widać siniaków. Jednak w przemocy emocjonalnej sprawia się równie śliny ból. Ból, który odczuwa się do końca życia.
Ta przemoc to wykorzystywanie, czasem nieświadome, przewagi dorosłego nad dzieckiem. Powiedzenie mu czegoś "by sobie ulżyć", wiąże się z głębokim zranieniem tej niewinnej kruszyny.
Wiem, że nie jest łatwo, sama nie jestem idealna i czasem powiem coś, czego żałuję ( nie koniecznie w kierunku do Antka ale i męża czy najbliższych). Gotując obiad, Antek akurat przychodzi pokazać mi jakąś ważną dla niego rzecz. Spławiam go zdaniem " Teraz nie mam czasu. Pobaw się wreszcie sam". Jestem spóźniona na wizytę u lekarza, na autobus, a Antek powolnie ubiera się... - komentuje niepotrzebnie. Uważam jednak, że trzeba nad sobą pracować. Trzeba myśleć nad konsekwencjami naszych zachowań. Są chwile kiedy temperujemy siebie wzajemnie, uspakajamy emocje. Często rozmawiamy wieczorem, że nie powinniśmy tak mówić do Antka, czy do siebie. Przyszedł dzień kiedy analizowałam sobie wieczorem cały dzień. Przeszedł mi wtedy przed oczami obraz mojego radośnie biegnącego do mnie syna. Antka, który trzymał kwiatek( drewniany tulipan). Kwiatek dla mnie. Szczęśliwy z uśmiechem na twarzy podbiegł do mnie by mi go dać. Miałam ręce zajęte obieraniem ziemniaków. Prosiłam by położył mi go na stole. Nie chciał. Chciał mi go dać do ręki. Zmęczona i zirytowana podniosłam lekko głos. Wtedy Antek położył kwiatek bez słowa na stole i ze smutnymi oczami poszedł do pokoju. Do dziś pamiętam te smutne oczy. Od tego momentu gryzę się w język kiedy chcę powiedzieć coś czego mogę żałować. Dziecko obserwuje, koduje - to, że bezpośrednio jego dana sytuacja nie dotyczy nie znaczy, że nie weźmie z niej tego co złe i nie wrzuci i przemieli w swojej głowie.
Jeśli ojciec źle traktuje matkę, to dziecko widzi to i zaczyna postępować podobnie, a w dorosłym życiu takie relacje będzie miało prawdopodobnie jego małżeństwo.
Dziecko kształtuje się z każdym miesiącem, dniem. Rozwija powoli skrzydła, by pewnego dnia pofrunąć i dumnie lecieć z rozwiniętymi skrzydłami. To my z każdym negatywnym, agresywnym, wybuchem emocji podcinamy mu po troszku te skrzydła. Wyrywamy piórko po piórku.
Nie rańmy dzieci, myślmy nad tym co mówimy. Ocknijmy się.
Wierzę w nas, wierzę w Was- rodziców! Damy radę!
Nielot czy orzeł?- od Ciebie zależy czy będzie latać!
ŹRÓDŁO: http://www.butydobiegania.pl/
Ps. Szukam dobry butów, które będą odpowiednia i do ćwiczeń Chodakowskiej w domu jak i do biegania poza domem. Ktoś coś? Waga stoi w miejscu, co doprowadza mnie do szału. Muszę zwiększyć częstotliwość ćwiczeń. Pomóżcie.
Cała prawda.. Tylko czasem tak trudno ją zrealizować i zachować spokój w ciężki dzień...
OdpowiedzUsuńNiestety ale trzeba nad sobą pracować calusieńki czas ;)
UsuńNie widziałam tego spotu. Dziękuję, że go pokazałaś. Wydaje mi się, że nie używam takich zwrotów ale kto wie, może czasem mi się zdarza. Ja za to mam problem z krzyczeniem, niestety zdarza mi się nakrzyczeć na Olusia. Walczę z tym i staram się opanować we wszelkich sytuacjach. Jest coraz lepiej ale nie idealnie.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Ważne by wiedzieć jakie mogą być konsekwencje takich zachowań ;) Wtedy już wiemy czego unikać i jak reagować.
UsuńNie, nie widziałam kampanii, więc pewnie nie każdy widział, no, chyba, że masz na myśli mężczyzn. Dzięki zwrócę uwagę.
OdpowiedzUsuńNadrabiaj zatem ;) godna uwagi.
Usuńzgadzam się co celowego ranienia i podcinania skrzydeł
OdpowiedzUsuńale dziecko też potrzebuje poznać w dzieciństwie smak złego i dobrego i do pewnego stopnia uodpornić się na innych i ich "fochy"
Ta kampania mówi o tym, co robimy nieświadomie - wielu rodziców ze zdumieniem obejrzy ten spot. Dziecko lepiej uodporni się na to co mówią inni, jeżeli będzie miało wystarczająco silną osobowość, zbudowaną przez opiekunów.
Usuńzgadzam się z tym smakiem złego.. ale uważam, że są inne metody by je poznać. To my jak napisała poniżej koleżanka, musimy zbudować dziecku silną osobowość by z tym złem umiało sobie poradzić ;)
UsuńWidziałam tą kampanię, uważam, że jest świetna i powinni ją wyświetlać rodzicom na placach zabaw czy w przedszkolnych szatniach.
OdpowiedzUsuńNie ma lepszej przemocy, każda jej forma pozostawia ślady w dziecku. Cieszę się, że wreszcie zaczęto o tym mówić. Bardzo mało osób wie o tym, że DZIECKO BĘDĄCE ŚWIADKIEM PRZEMOCY (choćby słownej) JEDNEGO RODZICA WOBEC DRUGIEGO SAMO JEJ DOZNAJE (vide kampania RPD o rozwodach)
Otóż to! Nic dodać nic ująć!
UsuńUważam że to potrzebna kampania, widzę w tym spocie sceny z własnego dzieciństwa jak i z teraźniejszości kiedy to ja nie wytrzymuję :-(
OdpowiedzUsuńJednak uważam, że pokazując tylko matkę spot w jakiś sposób uderza w kobiety, a przecież tatusiów dotyczą te same problemy...
Tak! Tu głównie rodzice ( ojciec i matka) mają nad sobą panować i zważać na słowa. Zgadzam się, że powinna być również ta druga strona pokazana w tej kampanii..
UsuńPozdrawiam. ;)
Nie znam kampanii, ale chętnie przekazałabym to wszystko mężowi, ostatnio brak mu cierpliwości i ucieka się do tresury (liczę do pięciu i ma być zrobione, itp) Fajnym jest tatą, ale zbyt surowym...
OdpowiedzUsuńMoja waga stała w miejscu kiedy siedziałam z dziećmi w domu. 'Siedziałam', bo wiadomo jak jest przy dzieciach.Teraz po powrocie do pracy, 5 godzin dziennie na nogach, figura mi się zmieniła w ciągu kilku tygodni i waga poszła w dół. Powoli czuję, że znów jestem sobą, a wyniki badań wróciły do normy. Dzieją się cuda. Kibicuję Ci bo wiem jak jest ciężko, ale klucz tkwi w intensywności, trzeba ćwiczyć - biegać - spacerować dużo i intensywnie.
Niestety ja też czasami łapię się na tym złym zachowaniu. Głównie mówię 'nie teraz' bądź 'później' gdy Antek mnie prosi i ciągnie za rękę...
OdpowiedzUsuńWidziałam tą kampanię, uważam, że jest super lecz powinni bardziej nagłośnić
OdpowiedzUsuń